- Emerytura musi być tania, bezpieczna, dożywotnia i waloryzowana - mówił w środę minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz na konferencji dot. przeglądu funkcjonowania systemu emerytalnego. Wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski przedstawił zaś trzy warianty zmian w OFE. Żaden z nich nie zakłada likwidacji OFE. Według dwóch z nich, Polacy będą mieć jednak wybór, czy wolą oszczędzać w OFE, czy w ZUS.
Na konferencji Rostowski przedstawił trzy warianty, które będzie rekomendował rządowi do dalszych konsultacji.
Wariant I
Wariant pierwszy zakłada umorzenie wszystkich obligacji zakupionych do tej pory przez OFE i zapisanie środków na subkoncie w ZUS. Składka na OFE ma pozostać na niezmienionym poziomie zgodnie z zapisami ustawy. OFE dostałyby całkowity zakaz inwestowania w państwowe obligacje.
- To znaczy, że ta część środków, które OFE nie mają prawa inwestować w akcje, byłaby przeniesiona z OFE na subkonta w ZUS. Jej równowartość byłaby zaksięgowana na tych subkontach przyszłych emerytów i obecnych; byłaby waloryzowana na tych samych zasadach, jak obecnie są waloryzowane środki tam zgromadzone - wyjaśnił wicepremier. W tym wariancie OFE miałyby zakaz inwestowania w państwowe papiery dłużne. - Intencją byłoby, by wszystkie środki przekazywane do OFE szły na zasilenie prywatnej, realnej gospodarki w Polsce - powiedział. - Po umorzeniu tych środków, które będą przekazane do ZUS - czy to obligacji, czy środków na kontach bankowych - progi ostrożnościowe długu publicznego powinny być w tym wariancie obniżone o wartość przeniesionych środków - dodał Rostowski.
Wariant II
Drugim wariantem jest założenie dobrowolności przynależności do OFE. Jeśli ktoś nie wybierze żadnego funduszu, nie będzie on wybrany losowo, jak obecnie, ale składka będzie automatycznie wpływać do ZUS.
- W tym wariancie osoby rozpoczynające prace będą mogły wybierać, do którego OFE chcą należeć, w takim samym trybie, jak dotychczas. Brak decyzji nie spowoduje, że osoba będzie wylosowana do któregoś z OFE. Jej składka w całości będzie trafiała na subkonto w ZUS - powiedział minister finansów. Wyjaśnił, że każdy ubezpieczony będzie mógł decydować, czy chce pozostać nadal w OFE, czy chce, by cała jego składka oraz aktywa zgromadzone w OFE zostały przeniesione do ZUS. Wicepremier podkreślił, że decyzja o przejściu do ZUS byłaby nieodwołalna.
Wariant III
Trzeci wariant zakłada, że jeśli ktoś będzie chciał oszczędzać w OFE, będzie przekazywał dodatkową część wynagrodzenia na składkę emerytalną.
Rostowski określił ten wariant terminem "dobrowolność plus". - Ubezpieczony może przekazać całość składki do ZUS przy jej obecnej wysokości - czyli 19,52 proc.; może także przekazać do ZUS część składki - 17,52 proc., a 2 proc. trafiłoby do OFE - wyjaśnił. Rostowski dodał, że osoba, która wybrałaby drugie rozwiązanie, "sama by dopłacała równowartość tych dwóch procent na swoje konto w OFE". - To jest jedyne rozwiązanie, które tak naprawdę tworzy dodatkowe, prawdziwe oszczędności w gospodarce - podkreślił.
"Obniżenie składki było dobre dla emerytur"
- Proponujemy, aby ZUS wypłacał emerytury z OFE, aby w celu uniknięcia ryzyka "złej daty" środki z OFE były na 10 lat przed wiekiem emerytalnym stopniowo po jednej dziesiątej przenoszone do ZUS - mówił na konferencji Kosiniak-Kamysz. Dodał, że środki te byłyby waloryzowane podobnie, jak na subkoncie w ZUS. - Sposób ten gwarantuje, że emerytury będą dożywotnie i waloryzowane - dodał.
Przypomniał, że w ustawie z 2011 r, gdy obniżona została składka przekazywana do OFE, zapisano także potrzebę przeprowadzenia przeglądu systemu. W 2011 roku zmniejszono część składki przekazywanej do OFE z 7,3 proc. do 2,3 proc. Kosiniak-Kamysz wskazał, że porównano wskaźniki waloryzacji w ZUS, które w latach 2011-2012 wyniosły ok. 14 proc. ze stopą zwrotu w OFE w tym samym czasie, która wyniosła ok. 11 proc. Zdaniem ministra to dowód, że obniżenia składki do OFE pozytywnie wpłynęły na wysokość emerytur.
Bez zależności między stopą zwrotu a ilością pobranych opłat
Dodał, że w latach 1999-2012 stopa zwrotu w OFE po odjęciu kosztów wyniosła 6,6 proc., a w tym samym czasie w ZUS waloryzacja sięgnęła 6,8 proc. Szef resortu pracy odniósł się też do opłat pobieranych przez fundusze emerytalne. Zauważył, że w 2008 r. OFE straciły 20 mld zł, co nie przeszkodziło im pobrać od przyszłych emerytów 2 mld zł opłat.
Minister finansów Jacek Rostowski podkreślił, że reforma systemu emerytalnego z 1999 roku była wyjątkowo udana na skalę światową. - Wprowadzono zasadę zdefiniowanej składki w nowym systemie - obowiązuje ona i w nowym systemie w ZUS - I filarze, na subkontach i w OFE. To zapewnia, że system emerytalny zawsze będzie zrównoważony. Nie będziemy chcieli tego elementu reformy zmienić - powiedział.
"OFE zwiększyło dług publiczny"
Rostowski dodał, że wprowadzenie filaru kapitałowego, czyli OFE, znacząco zwiększyło dług publiczny. Bez wprowadzenia w Polsce otwartych funduszy emerytalnych dług publiczny, według metodologii UE, na koniec 2012 r. wynosiłby poniżej 40 procent PKB. Obecnie - na koniec 2012 r. wg danych Eurostatu wynosił 55,6 proc. PKB.
Według niego, gdyby składka była wyższa i wynosiła - jak przed 2011 rokiem - 7,3 procent - to w 2060 roku relacja długu do PKB stanowiłaby ponad 87 proc. PKB, czyli przekroczyłaby konstytucyjny próg.
Jak dodał, rząd chce, by stopa zwrotu od oszczędności emerytalnych po przeprowadzeniu zmian systemu nie była niższa niż obecnie. Rząd chce też zwiększenia zrównoważenia funduszu emerytalnego w ZUS. Ponadto ma być zwolnione tempo narastania długu publicznego, ma być wspierany rozwój gospodarczy przez poprawę jakości inwestowania przez OFE. - Chcemy także, by nowe rozwiązanie obniżyło premię za ryzyko - wymieniał Rostowski. Ponadto po zmianach system ma nadal być powszechny i stabilny. Wicepremier wskazywał, że rząd chciałby, żeby przyszli emeryci traktowali składki emerytalne jako oszczędności, a nie "rodzaj parapodatku".
"Możliwości inwestycji powinny być zliberalizowane"
Rostowski ocenił również, że możliwości inwestycji otwartych funduszy emerytalnych powinny być bardzo zliberalizowane. Dodał, że w zależności od przyjętego przez rząd wariantu zmian w systemie, nastąpi to szybko lub stopniowo. - W wariancie likwidacji części nieakcyjnej (kapitałowego filaru systemu emerytalnego - red.) nastąpi to relatywnie szybko. W wariancie dobrowolności byłby to bardziej stopniowy proces - powiedział szef resortu finansów podczas środowej konferencji prasowej. Rostowski wyjaśnił, że w przypadku likwidacji części nieakcyjnej OFE, rząd chciałby, żeby całe pozostałe środki OFE inwestowały w realną gospodarkę i w akcje. - Wobec tego w tym wariancie powinno się zabronić inwestycji w papiery Skarbu Państwa. Nie po to w tym wariancie zostawiałoby się pełną możliwość zasilania realnej prywatnej gospodarki, by OFE inwestowały dalej jakąś znaczącą część swoich środków w papiery Skarbu Państwa - powiedział minister.
Co z emeryturą minimalną?
Wicepremier był pytany o to, czy po zmianach emeryci mogą liczyć na gwarantowaną minimalną emeryturę. - W wariancie likwidacji części obligacyjnej (OFE - red.) i w wariancie dobrowolności utrzymane byłoby przesuwanie jednej dziesiątej kapitału co roku dziesięć lat przed przejściem na emeryturę, dlatego uważamy, że w obu tych wariantach w pełni zasadne jest utrzymanie gwarancji minimalnej emerytury - poinformował Rostowski. Dodał, że gwarancja mogłaby być utrzymana, ponieważ pieniądze przyszłych emerytów byłyby w ZUS bezpieczne. - Przy dodatkowej, dobrowolnej składce mamy system bardziej hybrydowy i tutaj byłaby większa możliwość decydowania o tym, co zrobić z tymi środkami w momencie przejścia na emeryturę - wskazał Rostowski. Wyjaśnił, że w tym przypadku wysokość minimalnej emerytury byłaby warunkowana wysokością oszczędności zgromadzonych przez ubezpieczonego w ZUS. - To byłoby 90 proc. obecnej minimalnej emerytury - dodał.
Autor: jk//tka/k / Źródło: TVN24, PAP