Ten rynek jest bardzo mocno poturbowany - stwierdziła w "Tak jest" w TVN24 dr Joanna Maćkowiak-Pandera, odnosząc się do sytuacji w branży energetycznej w kontekście zmian wprowadzanych przez obecną władzę. - Jeżeli miałby sobie człowiek sam wyliczyć, ile będzie płacił w przyszłym roku, to ja życzę mu powodzenia, bo to nie jest takie proste - dodała Barbara Oksińska z Business Insidera. Podczas programu padło także pytanie o likwidację od przyszłego roku tarczy antyinflacyjnej.
Rząd szykuje się do zakończenia funkcjonowania tak zwanej tarczy antyinflacyjnej w obecnej formie. Zgodnie z zapowiedziami przedłużone ma zostać stosowanie obniżonej (0 proc. zamiast 5 proc.) stawki VAT na niektóre produkty żywnościowe. Jednocześnie tylko do końca roku stawka 0 proc. VAT będzie miała zastosowanie do nawozów, środków ochrony roślin i innych środków wspomagających produkcję rolniczą (zamiast 8 proc.), a także do gazu ziemnego (zamiast 23 proc., a od 1 lutego 2022 r. 8 proc.). Do końca grudnia stawka VAT na poziomie 5 proc. będzie stosowana do energii elektrycznej i cieplnej (zamiast 23 proc., a od 1 lutego 2022 r. 8 proc.), 8 proc. VAT dla paliw silnikowych (zamiast 23 proc.).
"Za mało inwestujemy w oszczędzanie energii"
Dr Joanna Maćkowiak-Pandera, prezeska Forum Energii, oraz Barbara Oksińska z Business Insidera, które były gościniami programu "Tak jest" w TVN24, były pytane, dlaczego rząd rezygnuje z tarczy antyinflacyjnej i czy oznacza to podwyżki cen energii.
- Ceny energii na pewną będą rosnąć - stwierdziła Joanna Maćkowiak-Pandera. Jednocześnie pokreśliła, że "same mechanizmy osłonowe i dopłaty nie będą wiele dawać, jeżeli nie będzie konkurencji i nie będzie rynku energii, który zapewnia transparentne kształtowanie tych cen".
- Ten rynek niestety jest bardzo mocno poturbowany, żeby nie powiedzieć, że właściwie jest zniszczony - zaznaczyła. Dodała, że można się spodziewać, iż likwidacja tarczy antyinflacyjnej wpłynie na to, że ceny energii wzrosną, ale "one i tak będą wysokie, bo nie ma mechanizmu (rynkowego) kształtowania cen".
Na początku listopada Sejm odrzucił poprawki Senatu do noweli ustawy Prawo energetyczne, znoszącej tak zwane obligo giełdowe dla energii elektrycznej. Senat proponował, aby czasowo utrzymać obowiązek sprzedaży 50 procent wytworzonej energii przez giełdę. Obligo giełdowe wprowadzał PiS, zapowiadając, że obniży to ceny prądu. Tym samym argumentem ugrupowanie rządzące posłużyło się jednak przy likwidacji obliga.
Zdaniem dr Joanny Maćkowiak-Pandery rząd decyduje się na zakończenie tarczy antyinflacyjnej, bo "zaczyna brakować pieniędzy na te liczne dopłaty". Wyjaśniła, że są to koszty na poziomie 100 miliardów złotych.
- To są pieniądze, które służą wyłącznie konsumpcji. A za mało inwestujemy w oszczędzanie energii - stwierdziła.
"Jeżeli człowiek miałby sobie sam wyliczyć, ile będzie płacił w przyszłym roku, to ja życzę mu powodzenia"
Barbara Oksińska z Business Insidera mówiła, że ceny energii w kontekście końca tarczy antyinflacyjnej trudno wyliczyć, "bo vat vatem, ale od przyszłego roku wchodzą nowe regulacje". Wcześniej parlament przyjął przygotowane przez rząd regulacje zamrażające ceny prądu dla gospodarstw domowych, małych firm i odbiorców wrażliwych (np. szpitali). Jednocześnie trwają prace nad podobnymi rozwiązaniami w zakresie cen gazu.
- Te ceny są zamrożone do pewnego stopnia. Jeżeli miałby sobie człowiek sam wyliczyć, ile będzie płacił w przyszłym roku, to ja życzę mu powodzenia, bo to nie jest takie proste - stwierdziła Oksińska.
- Możemy mówić o pewnego rodzaju chaosie we wdrażaniu różnego rodzaju systemów pomocowych, które są robione w różnych ustawach, w różny sposób, później poprawiane - dodała.
Źródło: TVN24 Biznes