Cała nadzieja tylko w tym, że wzrosty na giełdach w Azji zatrzymają paniczną wyprzedaż akcji na całym świecie. Bo czwartkowy spadek Na Wall Street zapowiadał już krach, jakiego świat dotąd nie widział. Tymczasem jednak japoński indeks Nikkei 225 wzrósł w piątek na zamknięciu o 2,70 proc. i wyniósł 7.910,79 pkt.
To, że w czwartek indeksy amerykańskich giełd spadły o ponad 5 proc. mogło nikogo nie dziwić. W ciągu ostatnich tygodni nawet tak wielkie i niespotykane nigdy w historii wahania indeksów amerykańskich stały się już normą. Jednak Dow Jones Industrial Average po stracie 5,56 proc. osiągnął 7.552,29 pkt i bardzo niebezpiecznie zbliżył się do dołka z października 2002 roku. Tam - według optymistów - powinna zatrzymać się bessa.
Jednak indeks Standard and Poor's 500 po spadku o 6,71 proc. osiągnął 752,44 pkt. To znaczy, że spadł poniżej tamtego wsparcia. Indeks jest na najniższym poziomie od 11,5 roku. A to może znaczyć, że - jak to określają maklerzy - urwało się dno.
A jednak na inwestorach w Azji ten katastrofalny sygnał nie zrobił wrażenia. Zamiast panicznej wyprzedaży, po czterech kolejnych spadkowych sesjach, nastąpiły tam w piątek wzrosty. Rosną również kontrakty terminowe na amerykańskie indeksy. Powodem są spekulacje, że rządy ruszą po raz kolejny na pomoc słabnącym gospodarkom, a Citigroup zostanie sprzedana, co zmniejszy ryzyko jej bankructwa.
"Wall Street Journal" i "New York Times" napisały, że w piątek spotka się rada Citi, żeby zastanowić się, jak przywrócić zaufanie inwestorów do grupy, której wartość rynkowa stopniała z 264 miliardów na koniec 2006 roku do 26 miliardów wczoraj.
Na większości azjatyckich rynków spadki zatrzymały się w piątek. Stało się tak pomimo, że Bank Japonii nie obniżył stóp procentowych, a główna pozostawił na poziomie 0,3 proc. Zadeklarował jednak, że wpompuje kolejne środki w system finansowy, żeby poprawić płynność banków.
Południowokoreański indeks Kospi wzrósł po raz pierwszy od dziewięciu sesji, o 5,8 proc. Hang Seng w Hongkongu skoczył o 4,5 proc.
ram
Źródło: bloomberg.com
Źródło zdjęcia głównego: EPA