Fatalną decyzją nazywa doradca prezydenta ds. ekonomicznych Ryszard Bugaj zapowiedź premiera, że w przyszłym roku nie będzie podwyżki podatków. Odmiennego zdania jest z kolei ekonomista Witold Orłowski.
W piątek szef rządu uciął, przynajmniej na jakiś czas, spekulacje czy będzie forsował podwyżkę podatków w przyszłym roku, aby poprawić kondycję budżetu. - W 2010 roku nie będzie podwyżki podatków - powiedział Donald Tusk.
Taka deklaracja ucieszyła prof. Witolda Orłowskiego z PriceWatershouse Coopers. Podwyżka podatków jest ostatnią rzeczą, którą rząd powinien zrobić. Jest to wyjście, które powinno być wybrane w ostateczności, np. gdyby okazało się, że mamy dziurę budżetową - powiedział ekonomista. Na takie niebezpieczeństwo według niego na razie się nie zanosi. - Nie wiemy, co będzie działo się na świecie, ale są przesłanki do optymizmu - dodał.
"To fatalna decyzja"
Innego zdania jest doradca prezydenta ds. ekonomicznych Ryszard Bugaj, choć kancelaria prezydenta Lecha Kaczyńskiego zapowiedziała, że prezydent na podwyżki się nie zgodzi.
Według niego to decyzja, która oznacza triumf doraźnych interesów politycznych Platformy. Przypomniał jeden z ostatnich sondaży, z którego wynika, że jakiekolwiek ruchy w stronę zwiększenia podatków skutkują spadkiem poparcia dla partii rządzących.
- To fatalna decyzja, bo jak nie dotkniemy podatków, to są trzy wyjścia: sprzedać wszystko tanio, ciąć wydatki socjalne i przerzucić odpowiedzialność na prezydenta, albo zwiększać deficyt, co będzie źle odebrane przez rynki finansowe - powiedział Bugaj. Zaznaczył, że tania sprzedaż jest niedopuszczalna, bo jak ktoś tanio kupi, to po to, żeby zamknąć. Dodał też, że nawet jeśli się okaże, że unikniemy recesji, to nie unikniemy stagnacji, a ona fatalnie wpłynie na budżet.
Trochę populizmu, trochę ekonomii
To bardzo dobrze, że premier deklaruje, iż klamka zapadła, bo podwyższanie podatków, co niektórzy premierowi, nie jest dobrym rozwiązaniem, zwłaszcza w sytuacji kryzysu. Co prawda są takie szkoły ekonomiczne, które mówią, że właśnie wtedy należy podwyższać, ale to są błędne teorie gwiazdowski o podatkach
Przypomniał tu o tzw. Krzywej Leffera, która pokazuje poziom, do którego wysokość podatków jest akceptowalna, a po przekroczeniu której podatnicy uciekają w szarą strefę. – I wtedy zamiast wzrostu wpływów jest spadek wpływów – wyjaśnił ekonomista. – Gdy wzrosła akcyza na alkohol i papierosy, celnicy od razu zauważyli wzrost szarej strefy – dodał.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24