W 2016 roku połowę dzisiejszego potencjału wytwórczego polskiej energetyki czeka wyłączenie - alarmują energetycy. Powód? Unia Europejska zamierza zaostrzyć normy dopuszczalnej emisji dwutlenku siarki, tlenków azotu i pyłów.
Decyzje w sprawie zaostrzenia norm ekologicznych mogą zapaść już w przyszłym tygodniu w Brukseli, gdzie odbędzie się plenarne głosowanie Parlamentu Europejskiego w sprawie nowelizacji dyrektywy IPPC, dotyczącej zintegrowanego zapobiegania zanieczyszczeniom i ich kontroli.
W cieniu Pakietu Klimatycznego
- Ten dokument, pozostający w cieniu szeroko komentowanego unijnego pakietu klimatycznego, jest niemniej istotny, ponieważ jego przyjęcie może okazać się dla polskiej energetyki drastyczne w skutkach - mówi dyrektor departamentu komunikacji rynkowej grupy energetycznej Tauron Paweł Gniadek.
Chodzi o zaproponowane w przedłożonej parlamentowi wersji nowelizacji dyrektywy zaostrzone dopuszczalne standardy emisji dwutlenku siarki, tlenków azotu i pyłu. Ich wprowadzenie oznaczałoby, że od początku 2016 r. spalanie węgla do celów energetycznych będzie niemożliwe bez wysokosprawnych instalacji odsiarczania, odazotowania oraz odpylania spalin.
- Wymogami dyrektywy mogą także być objęte jednostki mniejszej mocy, od 20 do 50 megawatów. Znacząco zaostrzyłoby to wymagania emisyjne dla najmniejszych, lokalnych źródeł ciepła - wyjaśnił Gniadek. Przypomniał, że dotąd dyrektywa IPPC dotyczyła jednostek powyżej 500 megawatów.
Wzrosną ceny energii
Z analizy zleconej przez Towarzystwo Gospodarcze "Polskie Elektrownie" wynika, że w Polsce nowym wymaganiom dyrektywy ma podlegać ponad 1100 kotłów w 269 elektrowniach, elektrociepłowniach i ciepłowniach. Koszty przystosowania do nowych wymagań szacuje się w miliardach euro, co oznaczałoby dodatkowy wzrost cen energii.
- Przyspieszone wdrożenie dyrektywy od początku 2016 r. wymusi wyłączenie z eksploatacji źródeł o mocy równej 7 tys. megawatów. Doliczając do tego jednostki, które z racji naturalnego zużycia miałyby także zostać wyeliminowane, z polskiej mapy energetycznej zniknie łącznie 15 tys. megawatów, czyli połowa aktualnego potencjału wytwórczego - podkreślił Gniadek.
Szacunki dotyczące ilości instalacji, które w 2016 r. trzeba będzie wyłączyć, dotyczą zarówno tych źródeł mocy, które nie spełnią zaostrzających się norm, jak i tych, które w tym czasie znikną z racji naturalnego zużycia.
Chcą więcej czasu
Energetycy uważają, że polska energetyka potrzebowałaby czasu na wdrożenie nowych zasad zawartych w dyrektywie co najmniej do 2025 r., kiedy obecny majątek wytwórczy zostanie już planowo wymieniony na nowsze technologie. Dzięki rozłożeniu wdrażania dyrektywy w czasie związane z tym wydatki mają być łatwiejsze do udźwignięcia, a podwyżki cen energii - mniejsze.
Ministerstwo gospodarki i środowiska zapowiedziało odpowiedź w tej sprawie na przyszły tydzień.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu