Komisja Europejska wysyła do Kijowa i Moskwy ekipę swoich przedstawicieli w celu ustalenia faktów w związku z nowym sporem gazowym między Rosją a Ukrainą - poinformował przewodniczący KE Jose Manuel Barroso.
Misja - złożona z wysokiej rangi urzędników - ma ustalić fakty przed zaplanowanym na 18 i 19 czerwca szczytem UE, na którym będzie poruszany problem gazowego sporu.
Rosja od wielu dni straszy wizją nowego konfliktu gazowego z Ukrainą - a w tle wizją kolejnego wstrzymania dostaw. Premier Władimir Putin powiedział w środę, że tranzyt gazu do Europy może ustać pod koniec czerwca lub na początku lipca, jeśli Ukraina nie zapłaci za surowiec pobrany w maju. Moskwa utrzymuje, że ukraiński Naftohaz nie ma pieniędzy na opłacenie bieżących dostaw gazu, a także na zakup paliwa, które przed sezonem zimowym powinien wtłoczyć do swoich podziemnych magazynów.
"Płaciliśmy i będziemy płacić"
Kijów zapewnia, że wywiąże się z opłat. - Zobowiązania Ukrainy wobec Rosji za gaz dostarczony w maju wynoszą 500 milionów dolarów i zostaną spłacone w terminie - oświadczył w środę minister ds. paliw i energetyki Ukrainy Jurij Prodan.
Również kancelaria prezydenta Ukrainy Wiktora Juszczenki oświadczyła, że kraj regularnie płaci za dostawy rosyjskiego gazu, i zaapelowała o wstrzymanie spekulacji wokół tego tematu. - Będziemy o tym rozmawiać, jeśli do 7 czerwca Naftohaz Ukrainy nie uiści należności - oświadczył przedstawiciel administracji Juszczenki, Roman Żukowski.
Zgodnie z umowami ukraińsko-rosyjskimi Naftohaz rozlicza się z Gazpromem za dostarczony surowiec do 7 dnia każdego miesiąca.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24