Miało być złagodzenie przepisów o zbiórkach publicznych, ale minister Administracji i Cyfryzacji Michał Boni proponuje dodatkowe restrykcje i regulacje. Działacze pozarządowi są oburzeni i zapowiadają walkę - pisze "Rzeczpospolita".
Obecnie każdy, kto chce zbierać pieniądze na jakiś cel, musi uzyskać pozwolenie od urzędnika, na ogół ministra. Jeśli tego nie zrobi, naraża się na zarzut prowadzenia nielegalnej zbiórki i grzywnę.
Wedłu przepisów, zbiórką publiczną jest „zbieranie ofiar w gotówce lub naturze". Minister Boni chce do tego dopisać wszystkie „środki pieniężne", czyli także transakcje bezgotówkowe, jakie najczęściej realizuje się w Internecie.
Po ujawnieniu tej propozycji, na forach internetowych i portalach społecznościowych zawrzało. Minister zamieścił więc na stronie resortu list otwarty, w którym tłumaczy, że "nie ma żadnych złych intencji". Prawo nie przewiduje natomiast zbiórek drogą elektroniczną i on chce to naprawić.
"To zahamuje dobroczynność"
- To kompletnie niepotrzebna regulacja. Wiadomo, że wpłaty na rachunki bankowe fundacji i tak są ewidencjonowane w ich sprawozdaniach finansowych, do których wgląd mają urzędy skarbowe – argumentuje w rozmowie z "Rz" Magdalena Pękacka z Forum Darczyńców.
I dodaje: - Zamiast ułatwień, które pomogłyby rozwijać filantropię, mamy zaostrzenie regulacji, które rozwój dobroczynności zahamuje.
Arkadiusz Regiec z Polskiego Towarzystwa Crowdfundingu ma nadzieję, że uda się przekonać resort, aby wycofał się ze swojej propozycji.
Autor: mac//kdj / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24