Koniunktura w bankach gwałtownie się poprawia. Tymczasem okazuje się, że mają one mnóstwo pieniędzy na udzielanie kredytów ale ciągle nie chcą ich udzielać. Bo obawiają się rosnącej liczby niespłacanych kredytów.
Pentor i Związek Banków Polskich ogłosiły we wtorek, że wskaźnik koniunktury bankowej Pengab wzrósł w listopadzie 2009 roku w stosunku do ostatniego październikowego pomiaru o 4,1 pkt i wyniósł 27,4 pkt. To duży skok. Skoczyły też wskaźniki prognoz o 5,5 pkt i ocen - o 2,6 pkt. Oznacza to, że koniunktura w bankach wróciła do stanu sprzed kryzysu i jest najlepsza od 13 miesięcy.
- Mamy wyraźną poprawę koniunktury bankowej, Pengab jest najwyższy od roku - powiedział na konferencji prezes Pentora Eugeniusz Śmiłowski.
Równocześnie Open Finance podaje, że w dziewięciu z dwunastu największych banków wyraźnie wzrosły współczynniki wypłacalności, które informują m.in. o zdolności banków do kontynuowania akcji kredytowej. Minimalny poziom tych wskaźników regulowany przez polskie prawo bankowe to 8 proc. Tymczasem średnia arytmetyczna tuzina największych banków to niemal 12 proc. Dla całej branży ten wskaźnik wyniósł około 13 proc. A to znaczy, że banki nie za bardzo wiedzą co zrobić z pieniędzmi.
Kiedy ruszą kredyty?
Z badania instytutu Pentor wynika, że nastąpiło osłabienie akcji kredytowej we wszystkich badanych kategoriach kredytów, z wyjątkiem kredytów dewizowych. Bankowcy oczekują jednak poprawy na wszystkich rynkach kredytowych.
Dlaczego więc kredytów nie udzielają? po trzecim kwartale wzrósł poziom rezerw na tzw. złe kredyty. Według Komisji Nadzoru Finansowego wartość kredytów zagrożonych w bankach wzrosła do 42,6 mld złotych - to blisko 87 proc. więcej niż przed rokiem.
Źródło zdjęcia głównego: TVN24