Aż 50-procentowy podatek od wysokich premii będą musiały zapłacić francuskie banki. Tamtejszy fiskus liczy, że przyniesie to skarbowi państwa 360 milionów euro - ogłosiła w wywiadzie dla "Le Figaro" minister gospodarki, finansów i zatrudnienia, Christine Lagarde. Pomysł ten francuski rząd zapożyczył od Brytyjczyków.
Szefowa francuskich finansów uzasadnia wprowadzenie jednorazowego podatku od premii bankowych za ubiegły rok tym, że państwo udzieliło wcześniej bankom gigantycznej antykryzysowej pomocy. Nowe obciążenie fiskalne ma też być odpowiedzią na obecną trudną sytuację gospodarczą w kraju.
Jak sprecyzowała minister, 50-procentowy podatek obejmie premie za ubiegły rok, wynoszące co najmniej 27,5 tys. euro. Oznacza to - jak dodała Lagarde - że wszystkie francuskie banki, w tym także filie zagranicznych placówek, mające siedzibę we Francji, zapłacą podatek od premii za około 2,5 tys. swoich pracowników.
Na wzór Londynu
Francuska minister nie obawia się, że w następstwie tej decyzji francuscy maklerzy uciekną za granicę. - Dokąd? Do Londynu? - pytała dziennikarzy Lagarde. - Albo już to się stało, nad czym można tylko bardzo ubolewać, albo - w przeciwnym wypadku - nie dojdzie do tego (...), gdyż rozwiązania francuskie i brytyjskie są ze sobą doskonale uzgodnione - dodała minister finansów.
Francuskie media podkreślają, że wprowadzając 50-procentowy podatek Paryż idzie śladem Londynu, który podobne rozwiązanie ogłosił na początku grudnia ubiegłego roku.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24