Banki zgodnie i konsekwentnie ignorują przykazy płynące z Waszyngtonu. Motywujące bonusy dla rekinów finansowych w USA wzrosną w tym roku średnio o 40 proc. w tym roku. W niektórych firmach mogą podskoczyć nawet o 60 proc. - podaje za msn.com na swoich stronach "Puls Biznesu".
Amerykański rząd federalny rozpoczął systematyczną kontrolę sowitych wypłat dla tamtejszych bankowców. Państwowy program „pay tsar” efektywnie monitoruje wynagrodzenia w instytuacjach, które zostały wsparte pieniędzmi z rządowego programu TARP. Dodatkową presję na zmniejszenie poziomu wypłat wywiera na inne instytucje finansowe sam Fed.
Bonus prze duże "B"
Jednak działania amerykańskich władz podejmowane na rzecz ograniczenia apanaży finansowej "śmietanki" USA nie mają większego wpływu na rady nadzorcze.
Na podstawie danych z Wall Street można spokojnie stwierdzić, że praca w sektorze finansowym tym roku nadal była bardzo opłacalna. Ryzykowne inwestycje rozdymające finansową bańkę nadal skutkują wysokimi premiami, które w tym roku będą nawet o 60 proc. wyższe od ubiegłorocznych.
Co wam do tego?
Ale prezesi prezesi z Wall Street twardo bronią się przed ogniem krytyki i starają się oczyścić z zarzutów. Argumentują, że po pierwsze – czemu wszyscy bankierzy mają być karani za tych którzy zamieszali na zabezpieczeniach nieruchomości i lewarowanych transakcjach? Po drugie – niedocenieni bankowcy szybko opuszczą największe banki na Wall Street i pójdą do prywatnych instytucji i funduszy hedgeingowych. Na taką stratę kapitału ludzkiego banki po prostu nie mogą sobie pozwolić.
I po trzecie - jakim prawem SEC może nakładać obowiązki na zarządy odnośnie płac kierowników? Czemu Kongres przywłaszczył sobie prawo, które należy do rady nadzorczej wybranej przez niezależnych akcjonariuszy?
Źródło: pb.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24