Długi Polaków coraz bardziej doskwierają bankom - bo coraz szybciej rosną, choć nowych kredytów wcale nie przybywa. Wszystko za sprawą umacniającego się złotego. Jaki będzie skutek? Banki przestraszą się, że Polacy i polskie firmy nie będą w stanie spłacać zobowiązań i jeszcze bardziej ograniczą akcję kredytową.
Chociaż od trzech miesięcy banki drastycznie ograniczają udzielanie nowych kredytów, to nasze długi w ich portfelach puchną z miesiąca na miesiąc. Bankowcy - tak jak i kredytobiorcy - z coraz większym przerażeniem spoglądają na słabnącego złotego. I mówią bez ogródek: - Będziemy selektywni w podejściu do klienta, a łatwy kredyt szybko nie wróci.
Złoty psikus
Mimo tego, że banki nie pożyczają, to zadłużenie klientów rośnie. Jeszcze pod koniec września 2008 wartość pożyczek udzielonych przez Kredyt Bank sięgała 23 mld zł i była o niecałe 3 mld zł większa od zgromadzonych depozytów. Potem bank ograniczył akcję kredytową, ale i tak do grudnia przepaść między kredytami i depozytami urosła do 8 mld zł.
Wszystko z powodu drożejących walut - przede wszystkim franka szwajcarskiego, w którym denominowanych jest blisko 70 proc. kredytów mieszkaniowych. Pod koniec października zadłużenie Polaków z tytułu kredytów mieszkaniowych wynosiło 171 mld zł. W listopadzie i grudniu chętnych na zakup mieszkań banki odsyłały z kwitkiem. Mimo to pod koniec roku nasze długi hipoteczne przekroczyły 192 mld zł.
- Teraz banki cały czas będą bardzo ostrożne w pożyczaniu pieniędzy. Żeby utrzymać odpowiedni poziom depozytów, będą też musiały zbierać pieniądze z rynku - uważa Marcin Jabłczyński, analityk Deutsche Bank Securities. Z kolei Maciej Bardan, prezes Kredyt Banku, przewiduje, że w 2009 r. dochody banków mogą być o 20-30 proc. niższe, niż w 2008.
Firmom też się dostanie
Paraliż kredytowy grozi też przedsiębiorcom. Kilka miesięcy temu banki witały ich z otwartymi rękami. W międzyczasie podpisywały umowy na opcje walutowe. Teraz, przez rosnącego złotego, firmy maja problem z ich spłacaniem.
Prezes Banku Handlowego Sławomir Sikora mówi, że jego bank musiał z tego powodu stworzyć potężne rezerwy - w sumie na blisko 150 mln zł. Przyznaje też, że część firm kupowało opcje w celach spekulacyjnych w kilku bankach, licząc na zwiększenie swoich zysków.
Prezes Handlowego podkreśla, że tacy klienci świadomie wprowadzali banki w błąd. Ponieważ złoty zaczął się gwałtownie osłabiać, teraz firmy muszą kupować obce waluty po wysokich cenach na rynku, a potem odsprzedawać je bankom po znacznie niższym kursie. - Teraz ci przedsiębiorcy ponoszą straty i starają się wywierać naciski, tłumacząc, że nie znali zasad działania opcji. Pragnę podkreślić, że nie spotkałem ani jednej firmy, której przedstawiciele w rozmowach z bankiem przyznaliby, że nie wiedzieliby, co kupują - mówi.
Źródło: "Puls Biznesu", "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24