Gdyby polskie banki miały jakieś poważne problemy, to by się zapewne już one objawiły. Na szczęście nasze banki okazały się za mało wyrafinowane i - wedle dostępnych informacji - nie zainwestowały w ryzykowne amerykańskie papiery wartościowe. Ponadto podlegają polskiemu nadzorowi finansowemu - mówi "Gazecie Wyborczej" były prezes NBP Leszek Balcerowicz.
Balcerowicz twierdzi, że sektor finansowy doznał bardzo poważnych zaburzeń, których nie można lekceważyć, ale tego nie należy mylić z całą gospodarką. - Na razie PKB Stanów Zjednoczonych rośnie, choć z pewnością gospodarka będzie wyhamowywać. Ale do tej pory nie możemy mówić o kryzysie całej amerykańskiej gospodarki - powiedział w wywiadzie.
Rynki będą nerwowe
- Widzimy bardzo nerwowe rynki finansowe, które przedtem nastawiły się na to, że plan (sekretarza skarbu USA Henry) Paulsona zostanie wprowadzony w życie (PRZECZYTAJ WIĘCEJ O REAKCJI RYNKÓW NA DECYZJĘ KONGRESU). Nie wiemy natomiast, co by było, gdyby został uchwalony. Na krótką metę rynki finansowe byłyby z pewnością dużo spokojniejsze - mówi Balcerowicz. - Trudno natomiast wypowiadać się na temat długofalowych skutków, bo one zależą od konkretnych rozwiązań, a tych nie znamy. Skłonny jestem jednak ufać Paulowi Volckerowi, poprzednikowi szefa Fed, banku centralnego USA, Alana Greenspana, że da się wypracować takie systemowe przeciwdziałania kryzysowi na amerykańskim rynku finansowym, które będą lepsze niż akcje ratunkowe ad hoc - dodaje.
Czy ratunek potrzebny jest bankom, czy gospodarce?
- Paulson jest pewnie przekonany, że bez jego planu zaburzenia w systemie finansowym będą się pogłębiać. Ale diabeł tkwi w szczegółach, a kluczowym jest mechanizm wyznaczający ceny, po jakich miano by kupować tzw. toksyczne aktywa. Zaburzenia w samym systemie finansowym - choć dotkliwe dla bankierów, dla ich personelu, akcjonariuszy - nie są najważniejsze. Najważniejszy jest skutek tych zaburzeń dla całej gospodarki - mówi Balcerowicz. (PRZECZYTAJ O PLANIE PAULSONA)
Jaki więc może mieć skutek kryzys finansowy dla całej gospodarki.
- Istotny jest tu dostęp do kredytu i jego cena dla firm niefinansowych. Instytucje finansowe nie mają do siebie zaufania, bo nie wiadomo, gdzie jest ryzyko. Dlatego - gdy pożyczają pieniądze - żądają wysokiej ceny za udzielane sobie nawzajem pożyczki. Kryzysy finansowe to okresy nagłego spadku zaufania. Niektóre firmy finansowe dochodzą do wniosku, że lepiej czasem lokować pieniądze na zero, niż lokować na dodatni procent, jeśli jest niebezpieczeństwo, że potem można nic nie odzyskać.
Czemu Bush dramatyzuje?
Prezydent USAw dramatycznym orędziu (CZYTAJ WIĘCEJ) wzywał do poparcia planu Paulsona. Czy miał rację?
- Czasami, aby przepchać swój projekt, trzeba dramatyzować. Są duże rozbieżności wśród ekonomistów dotyczące kluczowych szczegółów i ocen skutków planu Paulsona. Od takich, którzy prorokują, że podatnik amerykański dużo zapłaci, do takich, którzy prorokują, że zarobi. Jedno można powiedzieć - że 700 mld dol., które Paulson chciał przeznaczyć na wykup złych kredytów, trzeba odnosić do gospodarki amerykańskiej. To się wydaje strasznie dużo w porównaniu z Polską, ale ich gospodarka jest trylionowa.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: Archiwum TVN24