Grudzień to szósty miesiąc z kolei, kiedy Amerykanie coraz mniej kupowali. Ta źle nie było od 40 lat. A ceny akcji na giełdach całego świata natychmiast runęły w dół, jakby rynki znowu chciały zacząć szukać dna.
Dynamika sprzedaży w sklepach detalicznych obniżyła się o 2,7 proc., a po wykluczeniu sprzedaży samochodów o 3,1 proc., wobec oczekiwanego spadku o odpowiednio 1,1 proc. i o 1,2 proc. Ponadto w dół zostały skorygowane listopadowe dane. Ostatecznie spadek sprzedaży w tym miesiącu sięgnął 2,1 proc., a w przypadku sprzedaży bez samochodów był niższy o 2,5 proc. Wcześniej szacowano sprzedaż odpowiednio na poziomie minus 1,8 proc. i minus 1,6 proc.
Od czterech dekad sprzedaż detaliczna w USA nie spadała przez kolejne sześć miesięcy z rzędu.
- Konsumenci przestali wydawać pieniądze. To niedobre dla gospodarki - powiedział CNN Scott Hoyt, dyrektor departamentu wydatków konsumenckich w Moody's Economy.com.
Spadek sprzedaży detalicznej - a wskaźnik ten obrazuje dwie trzeci wszystkich wydatków amerykańskich konsumentów - oznacza, że gospodarka USA zmierza w kierunku coraz głębszej recesji, której na razie nic nie jest w stanie zatrzymać. W kierunku recesji głębszej, niż ktokolwiek dotąd przewidywał.
Pogrom na rynkach akcji
Rynki akcji zareagowały natychmiast na dane o grudniowej sprzedaży detalicznej w USA spadkami, a europejskie waluty osłabieniem do dolara. Na zamknięciu notowań w Europie brytyjski indeks FTSE 100 spadł o 5,09 proc. do 4.175,45 pkt., frankfurcki DAX o 4,63 proc. do 4.422,35 pkt., a paryski CAC 40 o 4,56 proc. do 3.052,00 pkt.
Na giełdy wrócił strach przed głęboką recesją. Dow Jones Industrial Average stracił prawie 250 punktów, czyli 2,9 proc. To juz szósta spadkowa sesja tego indeksu z rzędu. Standard & Poor's 500 stracił 3,4 proc., a Nasdaq 3,7 proc.
To miedzy innymi efekt wtorkowej informacji, że Citigroup zamierza sprzedać 51 proc. domu maklerskiego Smith Barney bankowi Morgan Stanley za 2,7 miliarda dolarów, gdyż potrzebuje gotówki. Citigroup przyspieszy też publikację wyników i ogłosi je w piątek, co zostało odebrane przez inwestorów jako sugestia, iż mogą one być bardzo złe. W czwartek wyniki ogłosi JP Morgan. Akcje Citigroup potaniały w środę o 23 proc.
Główny indeks warszawskiej giełdy WIG20, który zamknął się już po opublikowaniu amerykańskich danych, ale jeszcze przed wieczorną fala pesymizmu, stracił 3,67 proc.
Indeks dużych spółek ciągnęły w dół Polnord (minus 9,5 proc.), BRE Bank (minus 7,6 proc.) i PKO BP (minus 6,3 proc.). Notowania zakończył na poziomie 1.701,23 pkt. WIG, po spadku o 2,93 proc., zakończył dzień na poziomie 26.228,65 pkt. Nieco mniejsze straty zanotowały indeksy mWIG40 i sWIG80, które zamknęły się odpowiednio o 2,16 proc. i 1,08 proc. poniżej poziomów z wtorku.
- Reakcja rynków akcji oraz rynku walutowego na dane z USA, jest prostą pochodną wzrostu awersji do ryzyka. W dniu dzisiejszym brak jest potencjalnych czynników, które mogłyby zmienić układ sił. Dlatego też należy oczekiwać, że sesje w Europie i Nowym Jorku zakończą się spadkami, a dolar zakończy dzień umocnieniem do europejskich walut - napisał na stronach xtb.pl Marcin R. Kiepas.
ram
Źródło: CNN