W ciągu dziewięciu miesięcy 100 rządowych prawników napisało zaledwie 20 projektów ustaw. W tym czasie ich zarobki łącznie wyniosły około 6,3 mln zł - podlicza "Puls Biznesu". Po reformie tworzenia prawa miało być szybciej, więcej i bardziej merytorycznie. Tworzeniem ustaw nadal zajmują się zaś w większości ministerstwa.
Entuzjastycznie zapowiadana przez Donalda Tuska reforma prawa miała pozytywnie zmienić proces jego tworzenia. Nowe przepisy weszły w życie w kwietniu ubiegłego roku. Już nie urzędnicy, ale profesjonalni prawnicy mieli od tej pory zajmować się pisaniem projektów ustaw. Ministerstwa miały tworzyć tylko założenia do projektów ustaw, a następnie w Rządowym Centrum Legislacji miały być one przekładane na "język prawniczy". Dzięki temu polskie prawo miało być lepszej jakości.
Resortom pozostawiono jednak furtkę - czytamy w "PB". Sekretarz Rady Ministrów może pozwalać resortom na samodzielne pisanie ustaw w wyjątkowych sytuacjach.
Prawo nadal w rękach urzędników
W rzeczywistości jednak zamiast w Rządowym Centrum Legislacji zdecydowana większość projektów ustaw powstaje w zaciszu ministerialnych gabinetów - donosi dziennik. W RCL powstało ich zaledwie 20, w dodatku w większości - małych nowelizacji.
Oznacza to, że w ciągu dziewięciu miesięcy ubiegłego roku nad jednym projektem pracowało pięciu prawników.
Tymczasem resorty nie próżnowały i aż 65 razy prosiły o możliwość samodzielnego tworzenia projektów ustaw. Zgodę udało im się uzyskać aż w 43 przypadkach.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: SXC