Czy rządowi uda się kwotą niespełna 750 milionów złotych załagodzić zapędy elektrowni i przekonać je, by nie dochodziły prawie 10 miliardów? Przynajmniej spróbuje. Właśnie ustami rzecznika służby celnej obiecał taką kwotę jako zwrot akcyzy od prądu, który "wyparował" na liniach przesyłowych.
Unijne przepisy są jasne: akcyzę od klientów pobiera - i odprowadza do budżetu państwa - jej sprzedawca detaliczny. W Polsce przez trzy lata było inaczej i podatek pobierano już od wytwórców prądu. Przepisy w końcu zmieniono, ale niezadowoleni energetycy zdążyli wytoczyć kilka procesów sądowych. W pierwszym wyrok zapadł w połowie lipca: rozstrzygnięcie Naczelnego Sądu Administracyjnego otwiera elektrowniom szansę dochodzenia łącznie nawet 10 miliardów złotych.
Eksperci są sceptyczni co do tak wysokich sum, argumentując, iż zasada słuszności przemawia przeciwko żądaniu zwrotu całości akcyzy w sytuacji, gdy odbiorcy jej wartość jednak pokryli w cenie prądu - ale jakaś część owych miliardów jednak zasądzona może zostać.
Rząd najwyraźniej postanowił wyprzedzić rozwój wypadków i rzecznik prasowy szefa służby celnej Witold Lisicki stwierdza, że resort ma gotowy projekt ustawy o zwrocie nadpłaty akcyzy. Zwrot nie dotyczyłby jednak całości zapłaconego podatku, a jedynie części zapłaconej od tej energii, która stanowi straty na liniach przesyłowych. Gdyby bowiem akcyza była pobierana na ostatnim etapie dystrybucji prądu, dotyczyłaby faktycznego zużycia, natomiast pobrana w elektrowni obejmowała też tę część energii, która "wyparowała" na liniach przesyłowych.
Projekt ustawy jest już po uzgodnieniach wewnątrzresortowych i wkrótce ma trafić do konsultacji międzyresortowych.
Fiskus przewiduje, że będzie musiał oddać ok. 746 mln zł, nie licząc odsetek. Chodzi o podatek zapłacony od stycznia 2006 r. do 28 lutego 2009 r., przez producentów, importerów i tzw. nabywców wewnątrzwspólnotowych energii elektrycznej.
- Gdyby moment opodatkowania akcyzą był zgodny z dyrektywą unijną, straty nie byłyby opodatkowane. Dla potrzeb zwrotu przyjęto realną średnią wysokość strat przesyłowych z lat 2006-2009, notowaną przez producentów energii - dodał Lisicki. Sięgały one w tych latach od 8,20 proc. do 9,73 proc.
- Sądzimy, że rozwiązanie pozwoli uniknąć wielu procesów sądowych, oszczędzić koszty zastępstwa procesowego. Pozwoli także producentom energii uniknąć ewentualnych masowych pozwów o zwrot nadpłaty przez nabywców końcowych - dodał rzecznik.
Zaznaczył, że automatyczny zwrot całego podatku akcyzowego zawartego w cenie energii byłby niezgodny z prawem unijnym. Prowadziłby do sytuacji, w której energia nie byłaby w ogóle opodatkowana.
"Nasze rozwiązanie nie zamyka możliwości dochodzenia przed sądami innych roszczeń" - zaznaczył. Producenci energii domagają się bowiem zwrotu całego podatku zawartego w cenie energii, a nie tylko w stratach przesyłowych.
Zgodnie z danymi MF z marca tego roku elektrownie złożyły 550 wniosków o zwrot akcyzy za energię elektryczną i domagają się od fiskusa zwrotu ok. 6,5 mld złotych, które z odsetkami dają sumę 10 miliardów. Według resortu finansów zwrot akcyzy nie jest zasadny. Fiskus uważa (powołując się na orzecznictwo ETS), że nie może oddać pieniędzy, ponieważ oznaczałoby to dla elektrowni bezpodstawne wzbogacenie. Akcyzę, którą chcą odzyskać, wliczyły bowiem w cenę energii. W efekcie rzeczywisty koszt podatku ponieśli konsumenci.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu