Spóźnione pociągi to zmora polskich kolei. PKP często szuka winnych gdzie indziej - trudne warunki atmosferyczne, zły stan torów, itp. Ale ile pociągów przyjeżdża później z winy przewoźnika? Jak wyliczyła spółka PKP Polskie Linie Kolejowe zarządzająca siecią kolejową - od początku roku łączny czas opóźnień z powodu kłopotów z taborem przekroczył 5 tys. minut.
Pociągi spóźniają się na najważniejszych trasach - łączących Warszawę z Krakowem, Katowicami i Poznaniem. Jako przykład "Dziennik Gazeta Prawna" podaje połączenie Kraków-Warszawa. Pokonanie tego 300 kilometrowego odcinka według rozkładu powinno zajmować 2 godziny 30 minut, ale pociągi notorycznie przyjeżdżają spóźnione. Dlaczego? Spośród 53 szybkich lokomotyw, które mogłyby wozić pasażerów zgodnie z rozkładem jazdy, tylko połowa jest sprawna.
Kara: 8 zł za minutę
Według informacji przekazanych dziennikowi przez PKP Polskie Linie Kolejowe łączny czas opóźnień pociągów PKP Intercity wynosi tylko w tym roku ponad 5 tysięcy minut. Za każdą minutę opóźnienia spółka płaci właścicielowi torów (PKP PLK) 8 zł.
- W skali roku kwoty są znaczne - mówi gazecie Krzysztof Łańcucki, rzecznik PKP PKL. Jak wyliczył "Dziennik", tylko za te 5 tys. minut spóźnienia w okresie od 1 stycznia do 20 marca br PKP IC powinno zapłacić 40 tys. 640 zł.
Pasażerom nie należy się ani złotówka. Mogą oni indywidualnie ubiegać się o odszkodowanie, ale droga do jego uzyskania jest uciążliwa i długotrwała.
Lokomotywowy kłopot
Rzecznik przewoźnika Paweł Ney zapewnia, że spółka stara się informować pasażerów na bieżąco o opóźnieniach.
Koleje zamierzają też w ekspresowym tempie wyleasingować pięć szybkich lokomotyw. Tych - jak wskazuje "Dziennik" - naprawdę spółce brakuje. Według informacji gazety, z 53 maszyn, które są w stanie sprostać rozkładowi, tylko połowa jest na chodzie. Większość - wymaga regularnych napraw.
Co więc pozostaje klientom PKP Intercity? Czekać - na spóźnione pociągi i na szybsze lokomotywy.
Źródło: PAP, "Dziennik Gazeta Prawna"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24