Najpierw 3-procentowy wzrost, później 9-procentowy spadek. Zmienność podczas piątkowych notowań na warszawskiej giełdzie była ogromna. Analitycy nie mają wątpliwości - to trzecia najgorsza sesja w 2008 roku. WIG 20 zakończył tydzień na ponad 6-procentowym minusie.
Początek notowania był obiecujący. WIG 20 znajdował się na 3-procentowym plusie. Po kilkunastu minutach indeks dużych spółek zaczął jednak gwałtownie lecieć w dół i ostatecznie zakończył się na poziomie -6,35 proc. proc. Mogło być jeszcze gorzej, bo po godz. 15 wskaźnik WIG20 osiągnął pułap ponad 9 proc. na minusie. Później nieznacznie się podniósł.
Jak tłumaczą analitycy, akcje sprzedawali głównie inwestorzy zagraniczni, którzy zniechęcili się do krajów naszego regionu. To reakcja inwestorów na doniesienia Agencji ratingowej Fitch Ratings, która obniżyła perspektywę ratingu Węgier ze stabilnej do negatywnej.
Cieszyli się nieliczni
W piątek sprzedawano akcje najbardziej płynnych spółek. Pekao SA zakończyło dzień na ponad 10-procentowym minusie (-10,72 proc.). Z kolei akcje PKO BP pikowały do poziomu - 7,74 proc.
Papiery KGHM drożały do połowy dnia, by ostatecznie zakończyć dzień na ponad 4-procentowym minusie.
Piątek był dobrym dniem dla niewielu spółek. Najbardziej zyskała Armatura, która zakończyła notowanie 7,14 proc. nad kreską.
Co kreuje giełdowy kryzys?
Głównymi winowajcami po raz kolejny są sektory finansów i surowców. Poza Warszawą spada też Moskwa, i to podwójnie - oba jej indeksy, po rządowych informacjach o "twardej recesji", notowały w południe gwałtowne spadki.
Dobre otwarcie notowań, sprowokowane jeszcze lepszymi wynikami wczorajszego zamknięcia na Wall Street, szybko ustąpiło miejsca bessie. Inwestorzy niemal jednocześnie zaczęli realizować zyski i o godz. 12:00 wskaźnik WIG20 znalazł się na dole prawie pionowej linii spadku.
Winne znowu są instytucje finansowe. Największe banki traciły po 7 - 8 proc, a przecena wydawała się tylko przybierać na sile. WIG-owi 20 nie pomagał też sektor surowców, który choć przez dłuższy czas opierał się spadkom i stabilizował indeks, właśnie w okolicach południa postanowił zanurkować. Jeszcze nie na głębokość banków, ale tu też obserwuje się tendencje zniżkowe. Spadał nawet PGNiG, chociaż po informacji, że Urząd Regulacji Energetyki zgodził się dzisiaj na podwyższenie cen gazu, wydawało się, że chociaż ta spółka pozostanie po zielonej stronie.
Rosja w "twardej recesji"
Ceny akcji na dwóch największych giełdach w Rosji - RTS i MICEX, w południe znów zaczęły gwałtownie spadać. Po dwóch godzinach piątkowych sesji indeks RTS tracił 5,16 proc., a MICEX - 6,63 proc.
Ten pierwszy spadł poniżej psychologicznej granicy 700 pkt. (do 677,09 pkt), a drugi - 600 pkt (585,29 pkt).
Początek dnia nie zwiastował takiego rozwoju wydarzeń. Po pierwszych 20 minutach wskaźnik RTS zyskiwał 2,03 proc., zaś MICEX - 4,23 proc.
Według analityków, do tej kolejnej fali wyprzedaży doprowadził wicepremier i minister finansów Aleksiej Kudrin, który oświadczył w Dumie Państwowej, niższej izbie rosyjskiego parlamentu, że rząd Rosji prognozuje dalszy spadek indeksów giełdowych i cen ropy naftowej.
- Następuje twarda recesja - ocenił Kudrin. - Według najnowszych prognoz, wzrost PKB w USA i krajach strefy euro wyniesie (w 2009 roku) około zero procent. Takiego spadku wzrostu gospodarczego nie było ani razu w ciągu ostatnich 18 lat - dodał szef rosyjskiego resortu finansów. Kudrin poinformował też, że w sierpniu i wrześniu inwestorzy wycofali z Rosji 33 mld dolarów.
W poprzednich dwóch dniach oba moskiewskie parkiety gwałtownie dołowały. W czwartek wskaźnik RTS zjechał o 9,52 proc., a MICEX - o 9,11 proc. W środę straciły one - odpowiednio - 9,26 proc. i 8,67 proc.
Europa budzi się z energią
Europejskie giełdy, które jeszcze dwa dni temu notowały na zamknięciu 6 i 7 procentowe spadki, piątkowy handel rozpoczęły wyjątkowo optymistycznie.
Na głównych giełdach europejskich w piątek rano na otwarciu notowano wzrost wartości wszystkich akcji. DAX we Frankfurcie wzrósł tuż po rozpoczęciu handlu o 2,92 procent. W Paryżu CAC 40 zyskał na otwarciu 1,59 procent, a w Londynie wartość indeksu FTSE 100 skoczyła do prawie 2 procent. Zwyżkował też indeks Ibex-35 w Madrycie, zyskując 4,4 procent. Podobnie w Amsterdamie wzrost AEX to, aż 4,74 procent.
Azja spokojnie poszła spać
Na azjatyckich parkietach w piątek notowano na zamknięciu umiarkowane wzrosty, ale także i spadki. Wartość tokijskiego indeksu Nikkei 225 wzrosła o 2,78 procent, niewielkie wzrosty notowano także na giełdach w Singapurze - o 0,5 procent i w Szanghaju - o 1,0 procent.
Na innych głównych giełdach regionu nastąpił jednak dalszy spadek wartości akcji. W Seulu i Tajpej indeksy utraciły po dwa procent. Nie nastąpiły żadne zmiany na giełdzie w Hongkongu. Na parkiecie w Bombaju spadek wyniósł 0,5 procent.
Wartość akcji na giełdzie w Sydney spadła na zamknięciu o 1,1 procent.
Źródło: Bloomberg.com, TVN CNBC Biznes, pb.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES