Ponad 120 mld zł trafiło do Polski od czasu wejścia do Unii. Dzięki tym pieniądzom możemy jechać równą jak stół autostradą Stryków - Konin czy warszawskim metrem - pisze "Gazeta Wyborcza".
Ani autostrada, ani most, ani warszawskie metro, ani nowe wodociągi nie powstałyby (a już na pewno nie tak szybko) gdyby nie unijne pieniądze - wylicza "Gazeta". - Przed pojawieniem się funduszy unijnych byliśmy w stanie chronicznego niedoboru pieniędzy na strategiczne projekty - mówi "Gazecie" Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego.
Dziś w Polsce co kilka kilometrów można natknąć się na jedną z ponad 10 tys. inwestycji sfinansowanych przez UE. - Gdyby nie fundusze, bylibyśmy biedniejszym krajem. I widać by to było gołym okiem - ocenia na łamach "GW" Jerzy Kwieciński, prezes fundacji Europejskie Centrum Przedsiębiorczości, były wiceminister rozwoju regionalnego.
120 mld zł na inwestycje
MRR obliczyło, że od wejścia do UE na każdego Polaka przypadło już 1695,5 zł inwestycji z funduszy strukturalnych i spójnościowych. A przecież Unia zaczęła dawać nam pieniądze na długo przed 1 maja 2004 r. - Polska w ciągu ostatniej dekady dostała 55 mld zł - wyliczają urzędnicy. Do tego trzeba dodać jeszcze pieniądze ze Wspólnej Polityki Rolnej. Urząd Komitetu Integracji Europejskiej podsumował: od wejścia do UE do końca zeszłego roku do Polski trafiło łącznie 26,5 mld euro, czyli po dzisiejszym kursie prawie 121 mld zł.
Inwestycje samorządowe w 18 proc. finansowane są przez UE, inwestycje drogowe - w 60 proc. - wylicza "GW". Udział unijnych dotacji we wszystkich inwestycjach firm to tylko 3 proc. - Może to i mało, ale za to unijne pieniądze trafiły do tych firm, które potrzebowały ich najbardziej - podkreśla Kwieciński.
PKB i praca
To, że nowoczesny most albo kolejny odcinek autostrady poprawią jakość życia setek tysięcy Polaków jest oczywiste. Ale jak eurofundusze wpływają na całą gospodarkę? Według ekonomistów dzięki unijnym pieniądzom tempo wzrostu PKB w 2007 r. było wyższe o prawie 1 pkt proc.
Trzeba przy tym pamiętać, że każda dziesiąta część procentu wzrostu PKB oznacza tysiące miejsc pracy. Zdaniem minister Bieńkowskiej, w latach 2004-08 powstało dzięki nim 200-300 tys. nowych stanowisk.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu