W ogłoszeniu samochodowym wszystko wygląda poprawnie, po sprawdzeniu numeru VIN okazuje się, że mamy do czynienia z dobrą sztuką, ale kiedy przyjedziemy na miejsce może nas czekać niemiła niespodzianka. Jak ustrzec się przed działaniami nieuczciwych handlarzy? Materiał z programu "Raport" w TVN Turbo.
Jak się okazuje, podany w ogłoszeniu numer VIN (numer identyfikacyjny pojazdu), a ten wybity w sprzedawanym egzemplarzu mogą się okazać dwoma różnymi numerami.
- Handlarze często handlują podobnymi samochodami, z tych samych roczników, więc zawsze można wykorzystać VIN, który już kiedyś miał, z podobnym przebiegiem, z podobnym rocznikiem i często ludzie mogą się na to nabrać, jeżeli nie porównają VIN-u z ogłoszenia z autem - wskazał Paweł Miszta z TVN Turbo. W przypadku jednego z ogłoszeń jedna cyfra różnicy stanowiła różnicę w przebiegu przekraczającą 110 tys. km.
Przemysław Szafrański z TVN Turbo zwrócił uwagę, że "handlarze robią to wyłącznie dlatego, żeby oszukać, żeby ukryć prawdę o samochodzie, który chcą sprzedać". - Bo zaraz się okaże, że ten numer VIN samochodu, który jest naprawdę wystawiony na placu, powoduje, że w internecie da się znaleźć całą historię wypadkową i strat w samochodzie jakie były wcześniej - wyjaśnił.
Samochody na sprzedaż
Nie jest jednak tak, że takie oszustwo musimy puścić płazem. - Przepisy stoją tu jak najbardziej po stronie kupującego. Można taką sytuację traktować w charakterze błędu, czy nawet podstępu. To są kategorie, które reguluje Kodeks cywilny - powiedział Paweł Tuzinek, radca prawny, Związek Dealerów Samochodów.
Tylko my, jako kupujący, musimy się zabezpieczyć. - Trzeba poprosić o dokumenty przed pojechaniem na oglądanie auta. Niech przyśle nam dowód rejestracyjny, brief (odpowiednik dowodu rejestracyjnego - red.), czy jakikolwiek inny dokument, gdzie ten VIN jest wpisany. Bo (handlarz - red.) może powiedzieć, a błędnie wpisałem w ogloszeniu, ale na pewno nie może powiedzieć, że błędnie ten dokument sfotografowałem - stwierdził Przemysław Szafrański.
- To w naszym interesie, jako kupujących, jest to, aby dokładnie po przyjeździe na miejsce, kiedy dokonujemy oględzin pojazdu, zweryfikować, czy zgadza się numer nadwozia, przede wszystkim z dokumentami - podkreślił podkom. Antoni Rzeczkowski z Komendy Głównej Policji.
Czasami zdarza się, że po auto jedziemy nawet kilkaset kilometrów. Jeżeli złapiemy sprzedawcę na oszustwie, to tutaj też prawo daje nam pole do działania. - Macie państwo prawo wystąpić na podstawie artykułu 415 Kodeksu cywilnego, przepisu odszkodowawczego o odszkodowanie za taką podróż bez celu, chociażby jeżeli chodzi o koszty transportu - wyjaśnił Paweł Tuzinek.
Historia pojazdu
Przedstawiciele działu cyfryzacja w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wskazali, że to, czy auto lub też inny pojazd nie było kradzione, złomowane, czy nie ma przekręconego licznika, można za darmo sprawdzić przez internet. W tym celu należy wejść na rządową stronę historiapojazdu.gov.pl. Co ważne, w usłudze możemy sprawdzić pojazdy zarejestrowane zarówno w Polsce, jak i za granicą.
Aby "zweryfikować" pojazd potrzebne są: numer rejestracyjny, numer VIN oraz data pierwszej rejestracji.
Sekretarz stanu ds. cyfryzacji w KPRM Marek Zagórski przekazał, że w pierwszym kwartale br. z e-usługi Historia pojazdu skorzystano dokładnie 73 389 115 razy.
Źródło: TVN Turbo
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock