Kierowcy, którzy nie przestrzegają przepisów mogą zapłacić więcej za polisy - wynika z planu rządu, o którym informuje czwartkowa "Rzeczpospolita". Jak podaje dziennik, cena OC ma zależeć już nie jedynie od ilości szkód, ale także od liczby punktów karnych.
"Ceny ubezpieczeń OC mogą poszybować w górę. Na szczęście nie dla całej 20-mln rzeszy kierowców, ale jedynie dla tych, którzy są na bakier z przepisami. Wysokość OC może być powiązana już nie tylko z ilością szkód, jakie powodują kierowcy, ale też z posiadanymi przez nich punktami karnymi. MSWiA, które nad zmianami pracuje, nie ujawnia na razie szczegółów. Ubezpieczyciele mają zyskać dostęp do danych kierowców. W tej chwili doprecyzowywane są rozwiązania techniczne" - informuje w czwartek "Rz".
Zmiany mają wielu zwolenników
Gazeta wskazuje, że proponowane zmiany mają wielu zwolenników. Polska Izba Ubezpieczeń od lat postulowała powiązanie stawek OC z punktami karnymi na wzór amerykański, gdzie wysokość OC zależy od tego, czy kierowca dostawał mandaty.
- Taka zmiana będzie mieć ogromne prewencyjne znaczenie - uważa cytowany przez "Rz" Łukasz Kulisiewicz, ekspert PIU. Jego zdaniem kierowcy, którzy wiedzieliby, że mandaty i punkty karne mogą podnieść ich składkę za OC, jeździliby bezpieczniej. W dodatku musieliby odczekać jakiś czas, by znów płacić mniej za OC.
W prewencyjny sukces propozycji wierzy też Instytut Transportu Samochodowego - podkreśla dziennik. Jego zdaniem czynnik ekonomiczny może mieć wpływ na redukcję wypadków i ich ofiar. Pozytywne głosy płyną również od egzaminatorów na prawo jazdy. Tomasz Matuszewski, wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Warszawie, mówi, że jest jeszcze jeden powód, dla którego popiera rządową propozycję.
- Dzisiejsze kursy pozwalające na redukcję punktów karnych nie mają prewencyjnego charakteru. W wielu przypadkach ich uczestnicy stale się powtarzają. Przychodzą, by zredukować punkty, i po jakimś czasie wracają z tego samego powodu – mówi.
Podwyżki mandatów
"Rzeczpospolita" informuje, że kierowców czekają też podwyżki mandatów.
- Nieoficjalnie mówi się, że najwyższy ma wynieść 1,5 tys. zł (obecnie to 500 zł). Nic dziwnego, że pytani o ocenę rządowych propozycji nie kryją niechęci. Nie chcą płacić więcej za mandaty i OC, jeśli jedynym uzasadnieniem podwyżki jest łatanie dziur w budżecie - zauważa "Rz".
- Niech rząd utworzy fundusz bezpieczeństwa drogowego i zagwarantuje nam, że zainkasowane z mandatów pieniądze będą przeznaczane tylko i wyłącznie na poprawę bezpieczeństwa na drogach – mówi gazecie Paweł Łukasik z Polskiego Towarzystwa Kierowców.
Marcin Litko, wieloletni egzaminator na prawo jazdy i właściciel szkoły nauki jazdy, uważa, że rząd powinien się skupić na tym, by kary były egzekwowane. - Dopiero potem wprowadzajmy rewolucję - mówi gazecie.
"Ta jednak prędzej czy później czeka kierowców. Sejm już pracuje nad likwidacją prawa do odmowy przyjęcia mandatu. Trzeba go będzie zapłacić w ciągu kilku dni. Zmiany są potrzebne. Z raportu Europejskiej Rady Bezpieczeństwa Transportu wynika, że więcej osób niż na polskich drogach ginie jedynie w Bułgarii i Rumunii" - podkreśla "Rz".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com