Ładowarki elektryczne są zlokalizowane w dużych aglomeracjach miejskich i przy ważnych ciągach komunikacyjnych. Są jednak powiaty, w których mimo znacznej liczby zarejestrowanych aut elektrycznych, wtyczek nie ma. Materiał Mikołaja Borcowskiego z TVN Turbo.
Dwa punkty – to połowa ogólnie dostępnych miejsc do ładowania samochodów elektrycznych w powiecie warszawskim zachodnim. Według raportu Samaru na takie jedno miejsce w tym powiecie przypadają 64 elektryki. To rekord w skali kraju.
Ładowarki do samochodów elektrycznych - gdzie się znajdują?
Czyli to tak, jakby cały parking przy dyskoncie przypadał na takie jedno ładowanie. Nawiasem mówiąc, statystykę zawyżają firmy leasingowe, które tutaj rejestrują auta swoich klientów. Jednak w skali całego kraju można wyciągnąć kilka ciekawych wniosków.
- Lepiej ładowarki są zlokalizowane w dużych aglomeracjach miejskich i ciągach komunikacyjnych – mam na myśli autostradę A1, A4. Tam ta infrastruktura jest ciągle na bieżąco rozwijana, natomiast są takie regiony w Polsce jak południowy-wschód, północny-zachod, gdzie ta infrastruktura kuleje – powiedział Michał Hadyś z Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar.
W sumie nad Wisłą w blisko połowie wszystkich powiatów nie ma ani jednej ogólnodostępnej wtyczki. Co więcej, kiedy przeciętnie w Polsce przypada sześć elektryków na jedno publiczne miejsce do ładowania, to w poszczególnych powiatach może się to skrajnie różnić. Na przykład w powiecie tomaszowskim zarejestrowano 53 auta na prąd, ale ogólnodostępnej ładowarki nie ma żadnej. Z kolei w powiecie bartoszyckim jest aż pięciokrotnie więcej punktów ładowania niż we wspomnianym powiecie warszawskim-zachodnim.
Auta elektryczne. Brak ładowarek poważnym utrudnieniem
- Ci, którzy z elektryków korzystają traktują ten brak publicznych stacji ładowania jako pewną niedogodność. Praktyka pokazuje, że mając, użytkując, czy rozważając posiadanie samochodu elektrycznego w większości przypadków i tak planujemy ładować go w domu – mówił Radosław Kitala z Arval Mobility Observatory.
To częściowo wynika właśnie z braku ogólnodostępnych wtyczek. I tak samorządy, jak i wielu z nas wybierając kolejne auta będzie musiało dostosować się do unijnych zakusów wprowadzenia zakazu spalinówek.
- Wciąż w wielu miastach, na obrzeżach zwłaszcza, sypialniach tych miast będziemy mieć sytuację, co ma być pierwsze: jajko, czy kura? Nie kupię sobie samochodu elektrycznego, bo nie mam gdzie go ładować w promieniu powiedzmy dwóch, trzech ulic - powiedział natomiast Bartłomiej Derski z portalu Wysokienapięcie.pl.
Jednak sytuacja będzie się poprawiała, co potwierdzają inne badania.
- W perspektywie najbliższych czterech lat takich punktów publicznego ładowania powinno być w Polsce już na koniec 2025 roku około 48 tysięcy - podał Kitala. Dzisiaj jest ich około trzech tysięcy.
Źródło: TVN Turbo
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock