Przez południową Kalifornię przetacza się fala dewastujących pożarów. Żywioł niszczy wszystko, co spotka na swojej drodze, w tym budynki i domy. Do szpitali trafiają osoby z obrażeniami. Ogień strawił do tego pory co najmniej cztery tysiące hektarów terenu.
Najtrudniejsza sytuacja ma miejsce w hrabstwie Ventura w stanie Kalifornia. Tam silny wiatr przyczynił się do rozprzestrzenienia pożaru o nazwie Mountain. Lokalne media informują o wielu osobach, które z obrażeniami trafiły do szpitali. Ogień strawił tam ponad cztery tysiące hektarów terenu.
Ogień pojawił się także niedaleko miasta Malibu. Pożar Broad Fire w środę był opanowany w zaledwie 15 procentach.
Zniszczone budynki, brak prądu
Straż pożarna informowała o licznych zniszczonych i zagrożonych budynkach oraz odłączeniach prądu. Nie przedstawiła dotąd bliższych danych. Dziennik "Los Angeles Daily News" podał, że w akcji uczestniczyło 140 strażaków wraz z 58 wozami strażackimi i ciężarówkami. Do pomocy wezwano helikoptery. Zamkniętych było wiele dróg. "Ze względu na ekstremalny wiatr samoloty nie są w stanie brać udziału w gaszeniu pożaru. Załogi naziemne, śmigłowce i zespoły wzajemnej pomocy aktywnie pracują nad ochroną życia i mienia" - pisał departament straży pożarnej na platformie X. Zgodnie z prognozami w czwartek spodziewany jest wiatr o prędkości od 50 do 90 km/h. Na obszarach górskich w porywach mogą przekraczać 160 km/h, co utrudni akcję gaśniczą. Biuro szeryfa hrabstwa Ventura ostrzegło, że jeśli warunki na kolejnych terenach przekroczą progi bezpieczeństwa, zakłady energetyczne Southern California Edison będą tymczasowo wyłączać prąd. Ma to zminimalizować ryzyko wybuchu ognia w lasach.
Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/ALLISON DINNER