Powodzie i lawiny błotne nawiedziły w weekend stolicę Boliwii. Na skutek ulewnych opadów deszczu wielu mieszkańców zostało uwięzionych w domach. Wzburzony nurt rzeki Pasajahuira porwał jedno dziecko.
W sobotnią noc stolicę Boliwii - La Paz - nawiedziły obfite opady deszczu. Koryto rzeki Pasajahuira szybko się napełniło, a woda wystąpiła z brzegów i zalała dzielnicę Bajo Llojeta. Na wysoko położonych terenach doszło natomiast do schodzenia lawin błotnych.
"Krzyk i straszna rozpacz"
Według lokalnych władz, co najmniej 26 osób odniosło rany, a ponad 40 domów zostało uszkodzonych przez powódź. Media przekazały, że woda porwała kilkuletnią dziewczynkę, której do tej pory nie odnaleziono. Żywioł uwięził także wielu ludzi w domach.
- Był krzyk i straszna rozpacz - opowiadał w rozmowie z agencją informacyjną Reuters jeden z mieszkańców. - Ludzie musieli opuszczać swoje domy przez dachy, ponieważ nie było innego sposobu na wydostanie się, błoto było już zbyt głębokie - dodał.
Wojsko do walki z żywiołem
Do walki ze skutkami powodzi i osuwisk oddelegowano 300 żołnierzy. W części dzielnic wystąpiły przerwy w dostawie elektryczności. Prezydent Luis Arce odwiedził dotknięte żywiołem dzielnice i obiecał wykonać "wszystkie niezbędne prace", aby przywrócić je do stanu sprzed katastrofy.
La Paz położone jest w kotlinie otoczonej wzgórzami, a kilka dzielnic położonych jest na stromych zboczach. Władze miasta podają, że miejsca te są najbardziej narażone na ulewne opady - wiele domów powstaje tam bez odpowiednich zezwoleń, a intensywny deszcz wymywa grunt położony pod ich fundamenty.
Źródło: Reuters, Globovision
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/STR