W sobotę nastąpiło drastyczne załamanie pogody. Do Polski napłynęło surowe, zimne powietrze znad bieguna północnego, które sprawiło, że "temperatura tąpnęła". Nowy tydzień przyniesie drugie uderzenie zimna. - Możemy mieć powtórkę tego, co było w sobotę - powiedziała na antenie TVN24 synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek.
Sobota przyniosła załamanie pogody. Temperatura drastycznie spadła, w części kraju sypał śnieg, a w Warszawie pojawiła się zawieja śnieżna.
- W sobotę mieliśmy spektakularne wejście "smoka z północy". Porcja powietrza, która spłynęła do Polski, pokonała trasę prościutko znad bieguna północnego. Wpadło do nas surowe, zimne powietrze - mówiła w niedzielę na antenie TVN24 synoptyk tvnmeteo.pl Arleta Unton-Pyziołek. - Kiedy jeszcze w piątek panowała wiosna, na zachodzie, południu i w centrum temperatura wzrastała do 20-21 stopni, to w sobotę ktoś nam wiosnę ukradł. To było błyskawiczne włamanie. Temperatura dosłownie tąpnęła - dodała.
Drastyczny spadek temperatury odczuwalnej
Na poniższej mapie (kolorem czerwonym) zaznaczona jest trasa porcji powietrza, która w sobotę zsunęła się do Polski znad bieguna północnego.
- Ta porcja powietrza wpadła do nas i przyniosła odczuwalnie spadek temperatury rzędu 30 stopni - mówiła synoptyk. Tłumaczyła, że w piątek temperatura odczuwalna w Warszawie wynosiła 23-25 stopni, natomiast w sobotę wahała się w okolicach zera.
Drugie uderzenie zimna
Jak mówiła synoptyk, kwiecień to trudny czas dla ogrodników. - To czas spływów zimna, kiedy trzeba bardzo mocno pracować w ogrodzie, przede wszystkim chronić wszystko, co się da, przed zimnem - zauważyła Arleta Unton-Pyziołek.
Minionej nocy temperatura spadła miejscami do -5 st. C. Jak zauważyła synoptyk, jest to wartość znośna dla roślin. - Nadchodząca noc będzie zimna we wschodniej połowie kraju. Temperatura od Podlasia, przez Mazowsze, Lubelszczyznę, po Małopolskę i Podkarpacie może spaść na wysokości około dwóch metrów do -8/-5 stopni, natomiast przy ziemi może być dużo niższa. Lokalnie przy gruncie termometry mogą wskazać -12 stopni - mówiła. - To jest już zabójcza temperatura dla tych wszystkich obudzonych roślin - podkreśliła. Jak tłumaczyła synoptyk, fale chłodu w kwietniu nie są żadną anomalią. - My po prostu mamy zupełnie inny punkt odniesienia. W styczniu, lutym i w marcu doświadczyliśmy fal ciepła - mówiła.
- To nie jest jeszcze ostatnie słowo zimna znad Arktyki - powiedziała Arleta Unton-Pyziołek. W poniedziałek, wtorek i środę ochłodzenie ma złagodnieć, temperatura we wschodniej części kraju może spadać do -5 st. C. - Drugie tąpnięcie, uderzenie zimna czeka nas w czwartek. W świetle dzisiejszych materiałów prognostycznych wkroczy ponownie od północy front chłodny. Możemy mieć powtórkę tego, co było w sobotę. Zjawiska mogą nie być już tak intensywne, ale spodziewane są opady deszczu przechodzące w śnieg - mówiła synoptyk. Dodała, że na północy Europy rozwija się "jęzor zimna", który uderzyć ma w Polskę, Białoruś i Ukrainę. - W nocy z czwartku na piątek, przy rozpogodzeniach, temperatura spadnie do -8/-4 stopni - dodała. - Ten "jęzor zimna" będzie nas otaczał przez 48 godzin - podkreśliła.
Później, około 14/15 kwietnia, chłód ma się odsunąć na wschód, ale cały czas ma muskać północ i wschód Polski. Jak mówiła synoptyk, ten chłód będzie czaić się na północy Europy do połowy miesiąca.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock