Poniedziałek jest w Japonii dniem pamięci o ofiarach katastrofy w Fukushimie, do której doszło 11 marca 2011 roku po trzęsieniu ziemi i uderzeniu w wybrzeże fali tsunami. Od soboty odbywają się okolicznościowe uroczystości. Dzień przed drugą rocznicą tragedii w całym kraju manifestowały dziesiątki tysięcy ludzi, domagając się jak najszybszej rezygnacji ich kraju z energii nuklearnej.
- Minęły dwa lata od Wielkiej Katastrofy w północno-wschodniej Japonii. Chciałbym jeszcze raz złożyć moje najszczersze kondolencje wszystkim tym, którzy stracili rodziny i bliskich - powiedział japoński premier Shinzo Abe w specjalnym oświadczeniu opublikowanym w oficjalnym rządowym kanale na YouTube.
- Japonia nigdy nie doświadczy prawdziwej wiosny, jeśli ona nie przyjdzie do północno-wschodniej części kraju. Obiecuję pamiętać o wadze każdego dnia i przyspieszyć odbudowę regionu - dodał.
Uroczystości od weekendu
Jak podają japońskie media, w związku z drugą rocznicą katastrofy w Fukushimie w Tokio i innych miastach od soboty do poniedziałku zaplanowano w sumie 150 różnego rodzaju wydarzeń. W sobotę w stolicy odbyła się wielotysięczna demonstracja, w której uczestniczyli m.in. mieszkańcy regionu Fukushimy oraz znane osobistości, jak laureat literackiej Nagrody Nobla Kenzaburo Oe.
W wielu społecznościach dotkniętych przez trzęsienie ziemi i tsunami sprzed dwóch lat uroczystości upamiętniające ofiary żywiołu odbyły się w niedzielę. W Rikuzentakata, gdzie zginęło blisko 1600 osób, a 217 wciąż uważa się za zaginione, burmistrz Futoshi Toba podkreślał konieczność odbudowy miasta.
Zaginęli i wciąż nie ma śladu
Wielu z tych, którzy w katastrofie stracili bliskich, wciąż nie może poradzić sobie z żałobą. - Najtrudniejszą rzeczą jest dla nas opłakiwanie tych, którzy zaginęli, ale śladów po nich wciąż nie odnaleziono - powiedział mężczyzna, którego teściowa zaginęła po katastrofie.
Ponieważ dokładna rocznica katastrofy, 11 marca, wypadła w dzień roboczy, tego dnia zamiast dużych uroczystości przeważały krótkie, kameralne zebrania na chwilę zadumy i modlitwy przed rozpoczęciem pracy.
"Sayonara, energio jądrowa"
Oprócz wydarzeń związanych z upamiętnieniem katastrofy, w Japonii w weekend odbywały się też protesty przeciw korzystaniu z energii atomowej.
W Tokio manifestanci zebrali się na jednym z placów w centrum miasta, gdzie odbywały się m.in. koncerty. W przemówieniach organizatorzy opowiadali się za zastąpieniem energii atomowej jej odnawialnymi źródłami takimi jak energia solarna.
Potem demonstranci ruszyli w kierunku parlamentu, przechodząc przez dzielnicę, w której znajduje się wiele ministerstw. Na transparentach, które nieśli, widniały takie hasła jak "Sayonara, energio jądrowa". Na koniec złożyli petycję do parlamentarzystów, w której domagają się, by premier Shinzo Abe zamknął wszystkie elektrownie atomowe w kraju.
Sprawdzają blisko 50 reaktorów
Obecnie czynne są tylko dwa z 50 japońskich reaktorów atomowych. Pozostałe przechodzą próby bezpieczeństwa. Sprawujący urząd od grudnia ubiegłego roku premier Abe, którego Partia Liberalno-Demokratyczna ma bliskie powiązania ze środowiskiem biznesowym, opowiada się za ponownym ich uruchomieniem, jak tylko ich bezpieczeństwo zostanie potwierdzone.
W społeczeństwie przeważąją jednak inne opinie. Jak podaje agencja Reutera, według przeprowadzonych ostatnio badań opinii publicznej 70 proc. mieszkańców Japonii opowiada się za rezygnacją, prędzej czy później, z energii atomowej. Taka sama liczba ankietowanych jest zdania, że na razie reaktory, które spełniają wymogi bezpieczeństwa, powinny być z powrotem włączone.
Co najmniej 21 tys. ofiar
Przyczyną 10-metrowej fali tsunami, która uderzyła 11 marca 2011 roku w wybrzeże Japonii, było trzęsienie ziemi o sile 9 w skali Richtera. W wyniku kataklizmu zginęło lub zaginęło co najmniej 21 tys. osób; uszkodzona została również elektrownia atomowa w Fukushimie. Doszło do znacznej emisji substancji promieniotwórczych. Była to największa katastrofa atomowa od czasów awarii w Czarnobylu w 1986 r.
Autor: js/mj / Źródło: PAP, Reuters TV