Wielkopolska w ostatni weekend gościła kilkuset ultramaratończyków. Biegali oni w okolicach Wolsztyna, Nowego Tomyśla i Grodziska Wielkopolskiego na dystansach 100 mil oraz 110 i 55 kilometrów.
GWiNT Ultra Cross, to ultramaraton organizowany na terenie trzech gmin, od których wziął swoją nazwę: Grodzisk Wielkopolski, Wolsztyn i Nowy Tomyśl. W miniony weekend (8-10 maja) leśne ścieżki i dukty z tych terenów zwiedzało około 400 zawodników z całej Polski. Dystanse na których rywalizowali były trzy: 100 mil, czyli ponad 160 kilometrów; 110 kilometrów oraz 55 kilometrów.
Ultra nie tylko w górach
- Jakby się zastanowić, to większość regionów w kraju stanowią tereny mało ultramaratońskie. Czy biegi ultra w terenie można rozgrywać tylko w górach? - mówi w rozmowie z tvnmeteoactive.pl Marcin Brudło, organizator zawodów - Nie sądzę! Myślę, że po przebiegnięciu GWiNT-a, nawet zawodnicy biegający górskie ultra, nabrali szacunku do trasy, mimo wcześniejszego niedowierzania - dodał Brudło.
Jak wspomniał Marcin, pomysł organizacji biegu wziął się między innymi z chęci zrobienia czegoś fajnego i niepowtarzalnego oraz pokazania i wykorzystania biegowo pięknych terenów. - A przy okazji chcieliśmy pokazać, że prowincja też potrafi zorganizować coś na poziomie - śmieje się Marcin.
Jak powiedział organizator, bieg powstał dzięki zaangażowaniu wielu osób. - Inicjatywa GWiNT-a wyszła od trzech organizacji pozarządowych z terenu powiatów grodziskiego, wolsztyńskiego i nowotomyskiego, których reprezentanci założyli komitet organizacyjny - opowiada Brudło. - Dzięki wsparciu władz województwa, a także ogromnej liczby osób związanych z różnymi firmami, instytucjami czy po prostu ochotnikami, którzy chcieli nam pomóc, możemy spotkać się drugi rok z rzędu.
Nie było łatwo
Wydawać by się mogło, że pokonanie ultramaratonu w relatywnie płaskim terenie i przy sprzyjających warunkach pogodowych, nie powinno być czymś trudnym dla kogoś, kto już posiada doświadczenie w takich biegach. Z opowiadań zawodników wynika jednak coś zupełnie innego.
- Ultra to zarówno 50-kilometrowy bieg po płaskim terenie, jak i 170 kilometrów dookoła masywu Mount Blanc. W przypadku biegów crossowych, takich jak GWiNT, ogromną trudność sprawiają nie same przewyższenia czy odległość, ale rodzaj podłoża po którym się biegnie - mówi Paweł Choiński, który startował na dystansie 55 kilometrów. - Ciągłe przeskoki z porośniętych trawą łąk, przez drogi gruntowe, aż po kilkumetrowe piaszczyste wydmy sprawiają, że nawet najkrótszy dystans GWiNT-a był trudnym technicznie biegiem - powiedział Paweł.
W zupełnie odmiennym tonie wypowiada się Kasia Karpa z portalu tvnmeteoactive.pl, która również startowała na najkrótszym dystansie. - Trasa była fenomenalna! Cały czas prowadziła lasami, łąkami, piaszczystymi wydmami i otwartymi polami. Prawie wcale nie musielismy męczyć się na asfaltach - cieszyła się Kasia tuż po biegu.
Pogoda dała się we znaki
Najszybsi zawodnicy na pokonanie 55-kilometrowej trasy potrzebowali mniej niż 4 i pół godziny. Najwolniejsi na trasie o długości 160 kilometrów spędzili ponad dobę. Dla wszystkich bez wyjątku jednym z najważniejszych czynników była pogoda.
Radek Mękal, który przyjechał na zawody z Wałbrzycha, mocno podkreśla rolę aury podczas biegu. - Na długo zapamiętam duszne powietrze i palące słońce, która znacznie utrudniły mi uzyskanie zakładanego celu - skwitował biegacz. Wtóruje mu Kasia Karpa - Od upiornego upału, po ulewę z piorunami na koniec!
100 mil w 17 godzin
Ani pogoda, ani trudna trasa nie przeszkodziły zwycięzcom w uzyskaniu naprawdę świetnych rezultatów. Bieg na dystansie 160 kilometrów z czasem 16 godzin i 57 minut wygrał Dominik Pick z Berlina. Dystans 110 kilometrów najszybciej, bo w 10 godzin i 22 minuty, pokonał Michał Jędroszkowiak z Książa Wielkopolskiego. Najszybszy na dystansie 55 kilometrów był Paweł Jankowiak z Paproci, który przebiegł trasę w 4 godziny i 21 minut.
Tam trzeba wrócić
Wszyscy zawodnicy zgodnie podkreślają, że wielkopolski ultramaraton był niezwykle udaną imprezą. - GWiNT był świetną okazją do sprawdzenia się na dłuższym dystansie w terenowych warunkach - opowiada Kasia Karpa. - Raczej płaska trasa bez wielkich podbiegów to dobry pomysł dla kogoś, kto zaczyna przygodę z biegami ultra - mówi nasza redakcyjna koleżanka.
Radek Mękal tuż po biegu był pewien, że za rok ponownie zawita do Wielkopolski. - Wrócę tu w przyszłym roku, żeby rozliczyć się ze swoim wynikiem, spotkać się z przyjaciółmi i jeszcze raz poczuć tę niepowtarzalną atmosferę - powiedział biegacz chwilę po przekroczeniu linii mety
Autor: Marcin Kargol / Źródło: Marcin Kargol
Źródło zdjęcia głównego: TVN Meteo Active