Śnieżyce, które nawiedziły w sobotę Wielką Brytanię, w niektórych miejscach spowodowały komunikacyjny chaos. Z setkami kierowców, którzy utknęli na drodze w środkowej Anglii na wiele godzin, solidaryzował się sam premier. Wygląda jednak na to, że skutki intensywnych opadów będą jeszcze gorsze - nadchodzi odwilż i przez biały puch może dojść do powodzi.
Przez śnieżyce szkockie koleje musiały stawić czoła licznym opóźnieniom. Na lotnisku w Manchesterze problem był taki sam. Samoloty wylatywały z opóźnieniem, ponieważ trzeba było nieustannie odśnieżać pas startowy.
Uwięzieni na długie godziny
Chaos zapanował także na autostradach. W sobotę zasypało m.in. M40 wiodącą z Londynu do Birmingham oraz M4 biegnącą z Londynu na południe Walii. Najtrudniejsza sytuacja panowała jednak w nocy z piątku na sobotę w Lancashire (środkowa Anglia) na jednym z odcinków drogi M6. Tam zalegające na jezdni zwały śniegu uwięziły w samochodach, na długie godziny, setki kierowców. Część z nich zdecydowała się spędzić ten czas na miejscu, czekając aż pługi śnieżne zakończą pracę. Policja zaopatrywała najwytrwalszych zmotoryzowanych w ciepłe napoje, a premier Wielkiej Brytanii David Cameron słał im za pomocą Twittera wyrazy sympatii.
Ten śnieg stopnieje
Meteorolodzy z Met Office, brytyjskiego biura meteorologicznego, ostrzegają, że śnieg, który napadał w sobotę, za chwilę stopnieje. Już w niedzielę temperatura na obszarze całego kraju wyniesie bowiem od 4 do 10 st. Celsjusza. Ponieważ zagrożenie podtopieniami jest naprawdę poważne, dla kilkunastu regionów środkowej Anglii wydano tzw. bursztynowe ostrzeżenia meteorologiczne. Oznaczają one, że trzeba być bezwzględnie przygotowanym na to, że pogoda może być niebezpieczna.
Autor: map//tka / Źródło: ENEX, telegraph.co.uk