Sytuacja w Budapeszcie wydawała się stabilna, poziom wody w Dunaju każdej godziny opadał o 1 cm. Po południu przyszła jednak potężna ulewa, a już nasiąknięte wodą ulice nie były w stanie przyjmować wody.
Ok. godz. 17.00 nad Budapesztem zgromadziły się ciężkie chmury i spadł deszcz. Studzienki kanalizacyjne nie były w stanie przyjmować opadów. Na ulicach pojawiły się ogromne kałuże, a ruch w mieście został ponownie sparaliżowany.
- To przypomniało mieszkańcom, że tu ciągle obowiązuje stan nadzwyczajny - powiedział reporter TVN 24 Maciej Sokołowski w relacji dla "Teleserwisu". - Ta sytuacja wcale jeszcze nie jest stabilna. Rzeczywiście tu nadal jest rekordowy poziom Dunaju w Budapeszcie i na całych Węgrzech. Jak powiedział Sokołowski, woda w stolicy jest nadal groźna, bo jeszcze we wtorek ma tutaj ulewnie padać. Pogoda prawdopodobnie poprawi się dopiero w środę.
Orban u powodzian
Powodzian z najbardziej zalanych terenów odwiedził premier Węgier Viktor Orban.
- Na północnych obszarach stan nadzwyczajny przestanie obowiązywać w środę. Więc możemy powiedzieć, że na północy i w Budapeszcie powódź się skończyła - powiedział Orban na poniedziałkowym briefingu prasowym. Premier Węgier zapowiedział jednak, że wystąpi do parlamentu o wydłużenie stanu nadzwyczajnego. Zagrożone zalaniem są teraz tereny na południe od Budapesztu, w kierunku których zmierza fala kulminacyjna.
Burmistrz wprowadził ograniczenia w ruchu samochodowym. Zamknięte są ulice prowadzące wzdłuż Dunaju, nieczynne są też słynne budapesztańskie termy.
Orban powiedział, że oprócz kilku miejsc w Budapeszcie, krytycznie robi się na południu kraju.
- Stolica przetrwała napływ wody. Główne siły były do tej pory skupione na północnych obszarach, ale od teraz musimy skupić się na południowym rejonie, ponieważ poziom wody będzie wyższy niż kiedykolwiek. Ochrona terenów położonych na południe od Budapesztu jest ogromnym wyzwaniem - wyjaśnił.
Budapeszt przetrwał
W ostatnich dniach żołnierze i wolontariusze wzmacniali wały przeciwpowodziowe. Zużyto ponad 3 miliony worków z piaskiem. Zmuszonych do ewakuacji było ponad 1,3 tys. ludzi z 34 miast i wsi. 1800 osób nie ma prądu i wody pitnej. Zamknięte zostały 44 drogi (łącznie 200 km)
W Esztergom koncern motoryzacyjny Suzuki musiał z powodu powodzi wstrzymać produkcję. Jak wyjaśniła rzeczniczka firmy Viktoria Ruska, zamknięty został most, przez który każdego dnia przeprawiało się ponad 3 tys. pracowników. Produkcja prawdopodobnie zostanie wznowiona we wtorek.
- Właściwie powódź nie była tak groźna jak zapowiadano. Jak dla mnie to bardzo pouczające zobaczyć naturę i jej zmiany. Bardzo mi szkoda ludzi z północy, którzy ucierpieli. Myślę, że władze dobrze się spisały i miały wszystko pod kontrolą - powiedział Joel, imigrant mieszkający w Budapeszcie.
Autor: adsz,mb,pk//kdj,rs,mj / Źródło: BBC, Reuters TV, TVN24