Bliski Wschód zmaga się ze skutkami ubiegłotygodniowych śnieżyc. Ponieważ pogoda się poprawiła - temperatura wzrosła - śnieg zaczął się topić. Strefa Gazy zatopiona jest 3 metrami wody. Ci, którym udało się wrócić do domów, powoli porządkują skutki żywiołu. Nadal jednak tysiące osób przebywają w miejscach ewakuacji.
Śnieżyce na Bliskim Wschodzie (które rozpoczęły się 11 grudnia) odcięły od świata dziesiątki miast, wsi i osiedli.
Sytuacja okazała się szczególnie niebezpieczna dla 21 tys. syryjskich uchodźców, przebywających w mieście Arsal. Zaspy śnieżne zablokowały drogi prowadzące do tej miejscowości.
Zablokowane drogi, odcięte miasta
Zablokowana była również Jerozolima. - Setki samochodów w drodze do Jerozolimy utknęły na szosie i potem spowodowały straszne korki. Nie było elektryczności, bo drzewa pod ciężarem śniegu padały i zrywały linie elektryczne. Wyglądało to dość groźnie, ale już się uspokoiło. To największa śnieżyca od czasu prowadzenia pomiarów - relacjonuje Dani Tracz, Izraelczyk polskiego pochodzenia.
Zaspy śnieżne, których wysokość dochodziła miejscami do 70 centymetrów, sprawiły, że ponad 25 dróg, wśród nich autostrada łącząca Jerozolimę z Tel Awiwem, było nieprzejezdnych. Kierowcy pozostawili na zaśnieżonych jezdniach wiele samochodów.
Izraelskie służby ratownicze i wojsko ewakuowały z samochodów na zaspanych śniegiem drogach ok. półtora tysiąca podróżnych.
Odcięci od świata
Zima, jakiej nie pamiętają nawet starsi mieszkańcy Izraela i Zachodniego Brzegu Jordanu, sprawiła, że 40 000 rodzin było odciętych przeszło dobę od zaopatrzenia w żywność i wodę. Na wielu obszarach nie działała też łączność telefoniczna i nie było prądu.
- Mimo tego, że atak zimy był zapowiadany, nikt nie spodziewał się, że będzie on aż tak silny. Jeśli już pojawiają się śniegi w Jerozolimie to najczęściej pod koniec stycznia albo w lutym, a tu nagle w połowie grudnia spadł taki śnieg - dodaje Tracz.
W najgorszej sytuacji znaleźli się mieszkańcy północnej części Strefy Gazy, zalanej miejscami na głębokość 3 metrów. Powódź spowodowały trwające przez cztery dni ulewy. Nadal do wielu miejsc można się dostać tylko łodziami. Według ONZ z zalanych obszarów w Strefie Gazy ewakuowano 10 000 osób, z kolei Islamski Hamas informuje o 40 000 ewakuowanych. Zorganizowano dla nich tymczasowe schronienia. W czasie ulew i powodzi około 100 osób zostało rannych.
Wielkim problemem okazało się również wypompowywanie wód powodziowych, ponieważ Strefa Gazy odczuwa chroniczny brak paliwa do uruchamiania pomp i elektrowni, zwłaszcza po tym, gdy rząd egipski zasypał nielegalne podziemne korytarze pod granicą, którymi przemycano ropę naftową i benzynę.
Nadzwyczajna sytuacja
Na wniosek ONZ rząd izraelski zmniejszył restrykcje w zaopatrzeniu w paliwo stosowane wobec Strefy Gazy rządzonej przez islamską organizację Hamas i ma dostarczyć tam pewną dodatkową ilość paliw płynnych.
Nadzwyczajna sytuacja sprawiła, iż władze Izraela zezwoliły na utrzymanie ruchu pociągów również w sobotę, która dla wyznawców judaizmu jest dniem odpoczynku przestrzeganym do tego stopnia, że nawet windy w wielu domach kursują automatycznie, bez potrzeby dotykania przycisków z oznaczeniem poszczególnych pięter.
Setki rodzin ewakuowane były pociągami, które wskutek niezwykłych opadów śniegu utknęły w Jerozolimie. W nadmorskim Tel Awiwie mimo niepogody życie toczyło się względnie normalnie.
Autor: pk/map/rp / Źródło: PAP