W ostatni weekend pogodą w Polsce rządził cyklon Grzegorz. Wyrządził ogromne szkody i przyczynił się do śmierci dwóch osób. Fizyk atmosfery Anna Remiszewska-Michalak tłumaczyła w programie "Wstajesz i Wiesz" na antenie TVN24, jak doszło do jego powstania.
Cyklon Grzegorz to niejedyne tego typu groźne zjawisko, które w tym roku dotknęło Polskę. Wystarczy przypomnieć ex-huragan - Ophelię, który nękał Europę Zachodnią zaledwie dwa tygodnie temu. Szczególnie ucierpiały Wyspy Brytyjskie. Żywioł wpłynął również na pogodę w Polsce.
Niewątpliwie najbardziej tragicznym zjawiskiem tego roku była sierpniowa wichura, która spowodowała śmierć pięciu osób oraz obrażenia u kilkudziesięciu. Zginęły między innymi dwie harcerki, biorące udział w obozie.
To nic niecodziennego
Czy występowanie aż tak silnych zjawisk w Polsce jest normalne? Jak powiedziała na antenie TVN24 Anna Remiszewska-Michalak, fizyk atmosfery, szczególnie o tej porze roku nie jest to niczym niezwykłym. Zadziwiająca jest jednak siła nawałnic - zdecydowanie większa niż kiedyś.
- Te niże o tej porze roku są czymś normalnym. One zawsze przychodzą dlatego, że mamy dużą różnicę temperatur między wygrzanym jeszcze Atlantykiem, a chłodnym lądem Europy - powiedziała fizyk. Jak dodała, w naszej strefie klimatycznej "wszystko może się zdarzyć".
Remiszewska-Michalak tłumaczyła, że szczególnie nad morzem sztormy nie są niczym niezwykłym. - Jakbyśmy porozmawiali z ludźmi mieszkającymi nad Bałtykiem to oni by powiedzieli, że sztormy o tej porze roku się zdarzają, że one zawsze były - powiedziała. Co jednak uznaje za zadziwiające, to fakt, że wkraczają coraz dalej w głąb lądu.
Silny wiatr w całej atmosferze
Jak powiedziała fizyk, podczas gdy na Śnieżce odnotowano nawet 180 km/h, tak na wysokości dziewięciu kilometrów nad ziemią prędkość ta wynosiła około 140 km/h.
Taką sytuację umożliwiały między innymi duże różnice ciśnienia na stosunkowo małej odległości. W Warszawie w niedzielę odnotowana wartość ciśnienia była bliska rekordowi - barometry wskazały 962 hPa, podczas gdy najniższy pomiar w historii miasta wynosił 958 hPa.
- Była bardzo duża różnica wartości ciśnienia między wschodnią a zachodnią Polską. To też powodowało, że te prędkości wiatru były różne - wyjaśniła Remiszewska-Michalak.
Fizyk powiedziała, tak silny wiatr wpływa również na subiektywne odczucie temperatury. To, że na termometrach widzimy daną wartość nie oznacza, że ta odczuwalna będzie taka sama. Jak dodała, obecnie do Polski napływa zimne, polarno-morskie powietrze, co oznacza, że w najbliższym czasie nie możemy liczyć na cieplejsze dni.
Zobacz całą rozmowę z Anną Remiszewską-Michalak
Autor: ao/aw / Źródło: tvn24