W wiejskich szkołach w Miłkach, Rydzewie i Staświnach na Mazurach z powodu mrozów konieczne było odwołanie lekcji. Uczniowie, którzy jednak dotarli do szkół, mieli zapewnioną opiekę nauczycieli.
Z powodu mrozów przewoźnik dowożący dzieci do szkół nie mógł uruchomić autobusów. W związku z tym uczniowie nie mieli jak dotrzeć do placówek. Oprócz tego panuje sezon grypowy i wielu uczniów było nieobecnych z powodu choroby. W tej sytuacji kierownictwo szkół postanowiło zawiesić zajęcia lekcyjne.
- Zajęcia zostały odwołane w szkołach, które liczą od 60 do 100 uczniów. Są to szkoły na wsi - poinformowała Barbara Antczak z Kuratorium Oświaty w Olsztynie. W związku z ulokowaniem placówek, wielu uczniów musi do nich dojeżdża, a niska temperatura unieruchomiła autobusy.
- Uczniowie, którzy dotrą do szkoły, bo na przykład mają niedaleko swój rodzinny dom, mogą liczyć na zajęcia opiekuńcze. Nauczyciele pozostają w szkole do ich dyspozycji - mówiła Antczak.
W piątek rano w szkole w Miłkach nie było nikogo oprócz nauczycieli. Funkcjonowało jednak przedszkole, ale frekwencja w nim była bardzo niska.
Nie będą musieli odrabiać wolnego
W środę z powodu niskiej temperatury odwołano lekcje między innymi w szkole w Milejewie koło Elbląga. Tam także przewoźnik dowożący uczniów nie mógł rano uruchomić autobusów. W czwartek - jak zapewniło kuratorium - szkoła w Milejewie pracowała już normalnie.
Jak powiedziała dyrektor Antczak, uczniowie, którzy z powodu mrozów nie pojawili się w szkołach, nie będą musieli "odrabiać" lekcji w wolne dni.
Dyrektorzy szkół, zawieszając lekcje powołują się na rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej i Sportu z 2002 roku w sprawie bezpieczeństwa i higieny w szkołach publicznych i niepublicznych. Zgodnie z przepisami dyrektor za zgodą organu prowadzącego może zawiesić zajęcia na czas określony, jeżeli temperatura o godzinie 21 w dwóch kolejnych dniach poprzedzających zawieszenie zajęć, wynosi -15 st. C lub mniej.
Autor: anw/aw / Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24