Postęp w szeroko zakrojonej akcji ratowania rannego grotołaza z Bawarii. Lekarze stwierdzili, że jego stan, choć poważny, jest na tyle stabilny, że można go przetransportować na powierzchnię. Najpierw jednak chcą go przygotować, podając mu lekarstwa, dlatego dokładny termin wyciągnięcia go z jaskini nie został jeszcze ustalony.
W środę późnym wieczorem na miejsce wypadku - jaskini Riesending w Bawarii przybył drugi lekarz. Razem z kolegą dokładnie przeanalizowali stan grotołaza Johanna Westhausera. 52-latek doznał obrażeń głowy i klatki piersiowej po upadku ze skalnej ściany, do którego doszło w niedzielę podczas eksploracji jaskini.
Leki na wzmocnienie
Medycy stwierdzili, że mężczyznę będzie można przemieszczać i transportować, ale planują mu najpierw zaaplikować "ochronny płaszcz" z leków, który ma go stabilizować i wzmocnić. Dlatego termin wyciągania Westhausera nie został jeszcze ustalony.
Do tej operacji przygotowuje się druga grupa ratowników ze Szwajcarii, specjalizująca się właśnie w akcjach prowadzonych w jaskiniach. Zadanie będzie bardzo trudne, bo poszkodowany znajduje się na dużej głębokości, a do wylotu prowadzą strome i wąskie tunele.
Pierwszy zespół ratowników z pierwszym lekarzem dotarł na miejsce wcześniej, po tym , jak jeden z towarzyszy poszkodowanego po wypadku wyszedł na powierzchnię i wezwał pomoc.
Głęboki labirynt
Jaskinia Riesending jest trudnym terenem do przeprowadzenia akcji ratunkowej. Liczy 1148 metrów głębokości, a sieć korytarzy ciągnie się na ponad 19 km, przy czym część z nich schodzi pionowo w dół.
Wejście do niej zostało odkryte w 1995 roku. Eksploracji terenu podjęto się dopiero w ciągu następnych kilku lat. Wśród ekip odkrywających najgłębszą niemiecką formację znajdował się także poszkodowany obecnie 52-letni mężczyzna.
Autor: js/mj / Źródło: Reuters TV, ENEX