Komary tygrysie przenoszące dengę nie zostały jeszcze w Polsce stwierdzone. Ale znajdują warunki do rozwoju w coraz liczniejszych krajach europejskich, jak na przykład we Włoszech. W Bolonii, na północy kraju władze miasta zadecydowały się podjąć z nimi biologiczną walkę.
Czynniki chorobotwórcze przenoszone przez komary zabijają co roku więcej osób, niż ukąszenia jadowitych pająków, węży, ataki wilków czy rekinów.
- Każdego roku komary zakażają przynajmniej 500 milionów ludzi malarią. Dwa miliony chorych - w większości dzieci - umiera - mówił entomolog prof. Stanisław Ignatowicz.
Denga, malaria, wirus Zika...
Profesor przypomniał, że w Polsce malaria występowała jeszcze w latach 60. XX wieku. Ostatnie jej ogniska wygasły na Żuławach. Ale wciąż żyją i mają się dobrze komary widliszki, które ową malarię przenosiły - i mogą to robić znowu, jeśli tak zwane zarodźce malarii zostaną zawleczone do naszego kraju na przykład przez grupę chorych osób. Dlatego każdy przypadek malarii wymaga intensywnego leczenia i działań zapobiegających epidemii.
Komary mogą przenosić również wirus Zika.
- Boimy się też dengi (zakaźna choroba tropikalna związana z bólem mięśni, wysypką i gorączką krwotoczną). A przenoszący dengę komar tygrysi już puka do naszych drzwi - powiedział ekspert.
Na cały świat
Komar tygrysi występuje w Azji Południowo-Wschodniej, na wyspach Oceanu Indyjskiego i Spokojnego. Prof. Ignatowicz wyjaśnił, że w XX wieku komar ten został rozwleczony po całym świecie. Do Ameryki Północnej trafił w 1985 roku razem z transportem starych opon do portu w Teksasie. Larwy komara tygrysiego mogą być też rozwożone razem z roślinami w wilgotnym podłożu, a jaja są bardzo odporne na wysychanie i mogą przetrwać bez wody nawet rok.
- W naszym klimacie jaja komara tygrysiego mogą zimować. W takich warunkach temperaturowych, jakie mamy obecnie, larwy rozwijają się od 5 do 10 dni, żywiąc się rozdrobnioną materią organiczną, pływającą w wodzie. Później tworzy się ruchliwa pływająca poczwarka, a po dwóch dniach pojawia się osobnik dorosły. Jak widać, rozwój jest błyskawiczny, a płodność to około tysiąca jaj na jedną samicę - wyliczał prof. Ignatowicz.
Coraz bliżej Polski
Komar tygrysi, jak podkreślał profesor, zbliża się do Polski. W Albanii był już w 1975 roku, we Włoszech w 1990 r., osiem lat później - we Francji. Od 2000 roku spotykano go w Belgii, Grecji, w Szwajcarii i Chorwacji. Był też zawleczony do Czech i Słowacji, ale nie przetrwał zimy. Najbliżej nas pojawił się w Niemczech, gdzie udało się nie dopuścić do jego masowego rozwoju.
- Komar tygrysi, podobnie jak szerszeń azjatycki - który idzie do nas z Francji poprzez Niemcy, a także każdy inny gatunek owadów, który może się przedostać do naszego kraju - powinien być specjalnie monitorowany. Trzeba powołać program badawczy, finansowany centralnie, i rozpisać konkurs dla jednostek naukowych, które się tym zajmą. Za dużo jest fałszywych doniesień o tym, że ktoś zabił komara tygrysiego - mówił profesor.
Jego zdaniem, Polska nie jest zupełnie przygotowana na pojawienie się gatunków przenoszących groźne choroby. Brakuje wspomnianego monitoringu naukowego, a także przeszkolonych firm - jednostek błyskawicznego reagowania, które poprzez skuteczne zabiegi zniszczą w zarodku komara tygrysiego.
Bolonia zaczyna walkę
Jak twierdzą naukowcy - najbardziej obiecującą metodą do walki z komarami jest wypuszczenie na wolność genetycznie zmodyfikowanych osobników. W ten sposób można powstrzymać rozprzestrzeniania się owadów - nie tylko uciążliwych, ale także przenoszących choroby.
We włoskiej Bolonii władze miasta już zapowiedziały rozpoczęcie biologicznej walki. Zaangażowane do tego przedsięwzięcia ma być prawie pół miliona wysterylizowanych samców komarów, które trafią do jednej z dzielnic.
Zmodyfikowane samce komara mieszają się w środowisku naturalnym z normalnymi okazami owadów, co sprawia, że duża część jajeczek składanych przez kąsające ludzi samice nie jest zapładniana. W ten sposób udaje się znacznie zredukować populację komarów.
Boloński eksperyment w położonej nad kanałem dzielnicy Navile potrwa, jak zapowiedziały władze miejskie, 16 tygodni na obszarze o powierzchni 40 hektarów.
Co tydzień wypuszczanych będzie po 30 tysięcy wysterylizowanych komarów tygrysich. O pomoc w tej operacji poproszeni zostali także mieszkańcy dzielnicy. Po to, aby zmniejszyć populację płodnych samców i podnieść skuteczność tej nowej formy walki, urząd miejski zaapelował do właścicieli prywatnych terenów o stosowanie środków owadobójczych.
Jednocześnie zapewniono, że wypuszczenie wysterylizowanych komarów nie ma żadnego negatywnego wpływu na zdrowie ludzi i zwierząt oraz na środowisko naturalne. Jeśli rezultaty tej operacji będą zadowalające, ma ona zostać rozszerzona.
Autor: kw/aw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock