Kalifornia walczy z przenoszącymi choroby komarami tygrysimi... sterylizując je. Do środowiska wypuszczane są bezpłodne i niegryzące, ale atrakcyjne dla samic samce. Jaja złożone wskutek stosunku ze sterylnym osobnikiem nie wykluwają się. Populacja inwazyjnych owadów na badanym terenie skurczyła się średnio o 33 procent.
Komary tygrysie Aedes aegypti pojawiły się w Kalifornii około dekadę temu. Pochodzące z Afryki owady bardzo dobrze czuły się w upalnym stanie i szybko opanowały kolejne hrabstwa. To niepokojące, ponieważ owady te mogą przenosić wiele chorób tropikalnych, w tym dengę. Tylko w 2024 roku w Kalifornii zanotowano 18 rodzimych przypadków tej choroby.
Nie gryzą, nie rozmnażają się
Aby walczyć z rozprzestrzenianiem się owadów, władze kilku okręgów w południowej Kalifornii zdecydowały się na wypróbowanie niecodziennej metody. Lokalne agencje epidemiologiczne wypuściły do środowiska tysiące sterylnych samców komarów tygrysich. Założenie było proste - jaja wyprodukowane przez samicę po stosunku ze sterylnym samcem nie wykluwają się, co pozwoli ograniczyć liczebność owadów. Na dodatek samce komarów nie gryzą, więc ich uwolnienie nie powoduje rozprzestrzeniania się chorób tropikalnych.
W niektórych okręgach badanie prowadzone było od 2023 roku, w innych - od 2024 r.. Wstępne wyniki eksperymentu pokazały, że liczba inwazyjnych komarów spadła średnio o 33 procent na całym badanym obszarze - po raz pierwszy od około ośmiu lat liczebność się zmniejszyła, a nie wzrosła. W jednej części hrabstwa Los Angeles populacja Aedes aegypti spadła o prawie 82 procent.
- Byliśmy w terenie i faktycznie widzieliśmy spory spadek [komarów - red.], ale także otrzymywaliśmy znacznie mniej telefonów od narzekających ludzi - powiedział Brian Reisinger z agencji epidemiologicznej regionu West Valley.
Długi sezon na komary
Wypuszczanie wysterylizowanych samców owadów w celu zwalczania szkodników jest sprawdzoną metodą stosowaną od lat 50. XX wieku, ale to jeden z pierwszych przypadków jej wykorzystania do walki z inwazyjnym gatunkiem. Eksperci uznają ją za przyjazną dla środowiska, ponieważ nie wymaga rozpylania substancji chemicznych.
Należy jednak pamiętać, że sama sterylizacja nie wystarczy. Susanne Kluh z agencji epidemiologicznej Los Angeles wyjaśniła, że w rozprzestrzenianiu się owadów pomagają coraz krótsze zimy. Jak opowiadała, 20 lat temu sezon na komary rozpoczynał się pod koniec kwietnia lub na początku maja i dobiegał końca na początku października. Teraz komary pojawiają się już w marcu i potrafią przeżyć aż do grudnia.
- Jeśli sytuacja pozostanie bez zmian, jak obecnie, zawsze możemy mieć do czynienia z dengą - powiedziała.
Źródło: Los Angeles Times, CBS News
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock