Na spotkaniu operatorów rurociągu "Przyjaźń" w Mińsku na Białorusi wypracowano rozwiązanie problemu zanieczyszczonej ropy - podał PERN. Jest ono analizowane pod kątem technologicznym. Po uzgodnieniu ze wszystkimi zainteresowanymi stronami ma nastąpić jego wdrożenie i wznowienie pracy magistrali.
W białoruskiej stolicy odbyło się w piątek spotkanie krajowych operatorów rurociągu "Przyjaźń", by omówić propozycje rozwiązań sytuacji zaistniałej w związku zatrzymaniem dostaw między innymi do Polski i na Ukrainę rosyjskiej ropy naftowej z uwagi na jej zanieczyszczenie.
"Wypracowano rozwiązanie"
"W trakcie spotkania wypracowano rozwiązanie, które analizowane jest pod kątem technologicznym, a następnie zostanie przedstawione klientom. Po uzgodnieniu ze wszystkimi zainteresowanymi stronami nastąpi jego wdrożenie i wznowienie pracy rurociągu" - podał po spotkaniu PERN. W komunikacie spółki nie ujawniono szczegółów. W rozmowach uczestniczyli przedstawiciele spółek uczestniczyli przedstawiciele operatorów krajowych rurociągu "Przyjaźń" z Polski, Białorusi, Ukrainy i Rosji. W Mińsku pojawił się także wiceminister energetyki Rosji Pawieł Sorokin. - Zaprosiliśmy was wszystkich w celu wypracowania rozwiązania problemu – wznowienia dostaw surowca dla rafinerii i tranzytowego przesyłu ropy. Strona białoruska ma propozycje na rzecz normalizacji sytuacji - powiedział, otwierając spotkanie, dyrektor koncernu Biełnaftachim Andrej Rybakou, cytowany przez agencję BiełTA. Wyjaśnił, że w związku ze wstrzymaniem tranzytu "na wszystkich kierunkach" znaczna ilość zanieczyszczonej ropy zatrzymała się w rurociągu na terytorium Białorusi. Rybakou powiedział, że w związku z przesyłem zanieczyszczonej chlorkami organicznymi ropy straty ponoszą budżet Białorusi i jej przedsiębiorstwa. W czwartek strona białoruska oceniała swoje straty na około 100 milionów dolarów. Obecny na spotkaniu w Mińsku rosyjski wiceminister energetyki wyraził nadzieję na osiągnięcie "konstruktywnego rozwiązania". - Jestem przekonany, że te problemy techniczne, które obecnie mają miejsce, zostaną dzisiaj rozwiązane w konstruktywny sposób - powiedział Sorokin. Białoruskie rafinerie ograniczyły produkcję paliw o 50 procent. Tranzyt ropy wstrzymały PERN oraz ukraińska Ukrtransnafta. Jak podano w piątkowym komunikacie, wstrzymano dostawy ropy naftowej systemem rurociągów "Przyjaźń" do należącej do Orlenu rafinerii w czeskim Litvinovie.
Zanieczyszczona ropa z Rosji
W nocy ze środy na czwartek PERN podał, że "od 19 kwietnia do polskiego systemu rurociągowego dostarczana jest zanieczyszczona ropa naftowa REBCO z Rosji". "Poziom zanieczyszczenia może spowodować fizyczne uszkodzenia instalacji rafineryjnych. Dlatego podjęto decyzję o wstrzymaniu odbioru ropy" - oświadczył wówczas PERN w specjalnym komunikacie.
Po tej informacji krajowe spółki przerabiające ropę naftową, PKN Orlen i Grupa Lotos, zapewniły, że wstrzymanie dostaw surowca przez PERN nie wpływa na dostępność paliw na ich stacjach. Jako alternatywę zaopatrzenia w ropę podały przy tym wykorzystanie zapasów i dostawy drogą morską. W czwartek po południu PERN poinformował, iż "jest w stałym kontakcie z rafineriami, jeśli chodzi o parametry przekazywanej ropy". "Aktualnie do dyspozycji są zapasy handlowe klientów znajdujące się w systemie PERN. Do tego w razie potrzeby zostaną uruchomione zapasy obowiązkowe, które uwalnia Ministerstwo Energii na wniosek rafinerii" - wyjaśnił PERN. Jak dodał, "ropa sprowadzana jest także przez Naftoport w Gdańsku".
Rosyjski koncern Transnieft ogłosił w piątek, że zanieczyszczenie ropy w rurociągu Przyjaźń było działaniem umyślnym i że doszło do niego poprzez prywatny Samaratransnieft-terminal - firmę, która przyjmuje ropę od kilku małych producentów i analizuje jej jakość. - W sprawie zanieczyszczenia ropy resorty siłowe w Rosji wszczęły sprawę karną. Pierwsze wyniki świadczą o tym, że zanieczyszczenie było działaniem umyślnym - powiedział mediom rzecznik Transnieftu Igor Diemin. Oświadczył, że trwają działania śledcze w biurach kilku prywatnych instytucji w Samarze w celu ustalenia ich związku z incydentem.
"Nie ma żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa dostaw"
Dawid Piekarz, ekspert Instytutu Staszica, ocenił, że "to ewidentna potężna wpadka Rosji jako eksportera".
Jak tłumaczył gość programu "Bilans" w TVN24 BiS, ropa "nie tyle została zanieczyszczona, co po prostu pewna partia ropy nie została oczyszczona wcześniej. Związki chloru, które są w ropie one tak naprawdę na jakość surowca nie mają wpływu, natomiast one potężnie niszczą instalacje rafineryjne".
Andrzej Sikora z Instytutu Studiów Energetycznych w rozmowie z tvn24bis.pl zwrócił uwagę, że "to nie pierwszy raz się zdarzyło, że Rosjanom się zepsuła ropa, którą dostarczają do Europy".
- Szanujące się instytucje nie dopuszczą do tego, żeby ropa o pogorszonej technicznie jakości zeszła do rafinerii. To co się wydarzyło na Białorusi to nienależyta staranność, po prostu ktoś przymknął oko albo się ktoś sobie kompletnie nie zdawał sprawy albo myślał, że nie wpłynie to na jakość katalizatorów - wskazał. Jak podkreślił, "politycznie jest to sygnał taki, że Rosjanie mają inne kierunki i pokazują, że tak naprawdę mają gdzie indziej możliwości dostaw tej ropy".
Z kolei Wojciech Jakóbik z Biznesalert.pl zapewnił, że "nie ma żadnego zagrożenia dla bezpieczeństwa dostaw ropy, czy produktów ropopochodnych dla klientów w Polsce".
- PKN Orlen, czy Grupa Lotos sprowadzają ropę rosyjską. Jest to istotny element ich portfolio. W przypadku Lotosu są to dwie trzecie dostaw, a w przypadku Orlenu połowa. Natomiast firmy mają zapasy handlowe, a ministerstwo energii dysponuje zapasami kryzysowymi - wyjaśniał ekspert.
- Mamy jeszcze Naftoport, z którego możemy skorzystać, aby sprowadzić ropę z całego świata. Rynek ropy jest obecnie rozwinięty na tyle pod względem infrastruktury i regulacji, że nie ma powodów do obaw - dodał Jakóbik.
Autor: mb / Źródło: PAP, tvn24bis.pl