Uber będzie musiał traktować swoich kierowców jako pracowników, a nie samozatrudnioych - orzekł brytyjski Sąd Najwyższy w sprawie dwóch byłych kierowców firmy. Zdaniem BBC, decyzja oznacza, że dziesiątki tysięcy kierowców wykonujących przejazdy dla firmy będzie uprawnionych do minimalnej płacy i wynagrodzenia za czas urlopu. Postanowienie sądu inaczej interpretuje sama firma.
Jak pisze BBC, orzeczenie może sprawić, że Uber będzie musiał wypłacić duże odszkodowania, co będzie miało też szersze konsekwencje dla podobnych firm.
W ramach tak zwanej gig economy pracownicy zwykle wykonują zlecenia dla jednej lub kilku firm, a nie pracują w nich np. w stałych godzinach. Związki zawodowe krytykują to rozwiązanie i zarzucają koncernom, że te wyzyskują tanią siłę roboczą. Firmy działające w takim modelu biznesowym twierdzą natomiast, że dzięki takiej formie pracy zleceniobiorcy mogą cieszyć się elastycznością, co powinno być dla nich dużą zaletą.
Długa batalia sądowa
W 2016 roku jeden z londyńskich sądów pracy uznał w sprawie wniesionej przez dwóch pracowników firmy, że należą się im takie uprawnienia jak minimalna płaca, czy wynagrodzenie za czas urlopu.
Po długiej batalii sądowej i trzech niekorzystnych dla siebie wyrokach, Uber odwołał się do Sądu Najwyższego.
- Sąd Najwyższy jednogłośnie odrzuca apelację Ubera - powiedział w piątek sędzia George Leggatt. - Ustawodawstwo ma na celu zapewnienie ochrony osobom w trudnej sytuacji, które mają niewielki wpływ na swoje wynagrodzenie i warunki pracy - dodał.
- Myślę, że to olbrzymie osiągnięcie, ponieważ byliśmy w stanie stawić czoła gigantowi - powiedział Yaseen Aslam, prezes związku zawodowego App Drivers & Couriers i jeden z kierowców, który pozwał Ubera.
Zdaniem Ubera wyrok nie tyczy się jednak wszystkich pracowników w Wielkiej Brytanii.
"Szanujemy decyzję sądu, która skupiła się na niewielkiej liczbie kierowców, którzy korzystali z aplikacji Uber w 2016 roku" - czytamy w stanowisku firmy.
Źródło: BBC
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock