Raoul Wallenberg, szwedzki dyplomata, który uratował życie 100 tys. węgierskich Żydów zostanie po ponad 70 latach uznany za zmarłego - podaje agencja Reuters.
Ślad za szwedzkim dyplomatą urwał się w 1947 roku, kiedy do Budapesztu, stolicy Węgier, gdzie Raoul Wallenberg pełnił funkcję sekretarza ambasady, wkroczyła Armia Czerwona. Sowieci oskarżyli Wallenberga o szpiegostwo na rzecz rządu Stanów Zjednoczonych i aresztowali. Wtedy ślad po Szwedzie się urywa.
Nie żyje?
Jedna z hipotez mówi, że dyplomata został przewieziony do Moskwy, gdzie miał zginąć w więzieniu na Łubiance w 1947 roku. Jednak ta wersja była wielokrotnie podważana. Byli bowiem świadkowie, którzy twierdzili, że jeszcze w latach 70. XX wieku widzieli Raoula Wallenberga żywego. Teraz szwedzki urząd skarbowy poinformował, że oficjalnie uzna Raoula Wallenberga za zmarłego, jeśli ten nie zgłosi się do 14 października 2016 roku. Tajemnicę jego śmierci próbowało rozwiązać wielu. Jednak dotąd oficjalnie nikomu nie udało się potwierdzić żadnej z wersji. W 1979 roku rodzice Wallenberga popełnili samobójstwo, ale przed śmiercią zobowiązali rodzeństwo, aby zrobili wszystko, co możliwe, aby wyjaśnić śmierć brata.
Ratował Żydów
Wallenberg uratował około 100 tys. węgierskich Żydów, dzięki czemu zyskał przydomek "Anioła Budapesztu". Jako pracownik ambasady w Budapeszcie wydawał fałszywe szwedzkie paszporty tymczasowe, aby prześladowani przez nazistów Żydzi mogli uciec do Szwecji.
Autor: msz//km / Źródło: Reuters,
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia