Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden podczas otwarcia wirtualnego szczytu klimatycznego zadeklarował, że USA zredukują emisję gazów cieplarnianych o 52 procent do 2030 roku. Brytyjski premier Boris Johnson pochwalił Bidena "za przywrócenie Stanom Zjednoczonym czołowej pozycji w walce ze zmianami klimatycznymi".
W wirtualnym szczycie klimatycznym biorą udział przywódcy 40 krajów, w tym prezydent Andrzej Duda, a także szefowie rządów lub państw z Chin, Rosji, Indii, krajów Zatoki Perskiej, Europy oraz azjatyccy sojusznicy USA. W konferencji będzie też uczestniczył papież Franciszek.
- Oznaki (ocieplenia klimatu - red.) są ewidentne. Nie można zaprzeczyć ustaleniom naukowym. Koszt bezczynności rośnie - stwierdził prezydent USA Joe Biden w przemówieniu na otwarcie szczytu.
Jak zapowiedział, Stany Zjednoczone zredukują emisję gazów cieplarnianych o 52 proc. (w stosunku do danych z 2005 r.) do 2030 roku. - Chodzi o to, by zapewnić nam wszystkim lepszą przyszłość - podkreślił.
Jak komentuje Associated Press, obietnica redukcji emisji o ponad 50 proc. to najambitniejszy plan walki z ociepleniem klimatycznym, jaki kiedykolwiek przedstawił Waszyngton. To blisko dwa razy większe ograniczenie szkodliwych emisji niż to, jakie w 2015 roku zadeklarował ówczesny prezydent USA Barack Obama podczas przełomowej konferencji klimatycznej w Paryżu.
Przykład USA
Jeżeli za przykładem USA pójdą kraje Unii Europejskiej, Japonia, Kanada i Wielka Brytania - które odpowiadają razem za ponad połowę emisji gazów cieplarnianych - to uda się zapobiec globalnemu ociepleniu o 1,5 stopni Celsjusza - oznajmiła amerykańska administracja. Japonia jeszcze przed rozpoczęciem szczytu ogłosiła w czwartek, że zamierza zredukować szkodliwe emisje o 46 proc. do 2030 roku.
Biden ogłosił na początku kwietnia wart 2 bln dolarów plan wielkich inwestycji w infrastrukturę i przeciwdziałanie zmianom klimatycznym. Prezydent zaproponował inwestycje o wartości 620 mld dolarów w starzejącą się infrastrukturę transportową w USA i przeznaczenie 174 mld dol. na ożywienie rynku pojazdów elektrycznych poprzez pomoc władzom stanowym i lokalnym oraz budowę ogólnokrajowej sieci 500 tys. ładowarek do samochodów elektrycznych w ciągu następnej dekady.
Nie wiadomo, jakie szanse na poparcie Kongresu ma projekt Bidena, który już został oprotestowany przez republikanów.
"Jestem naprawdę podekscytowany"
Brytyjski premier Boris Johnson pochwalił Bidena za zobowiązanie do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Określił to jako przełom w amerykańskiej polityce klimatycznej. - Jestem naprawdę podekscytowany zapowiedzią zmiany zasad gry, którą wygłosił Joe Biden - powiedział Johnson i pochwalił Bidena "za przywrócenie Stanom Zjednoczonym czołowej pozycji w walce ze zmianami klimatycznymi".
- Dla nas wszystkich ważne jest, aby pokazać, że nie chodzi tylko o jakiś kosztowny, politycznie poprawny, zielony akt przytulania królika. Tu chodzi o wzrost gospodarczy i poziom zatrudnienia - zaznaczył Johnson.
We wtorek zapowiedział, że Wielka Brytania zmniejszy emisję dwutlenku węgla o 78 proc. do 2035 r. Premier określił to jako najbardziej ambitny na świecie cel w zakresie zmian klimatycznych.
Macron: bez ustalenia ceny węgla nie przeprowadzimy transformacji energetycznej
- Należy przyspieszyć z redukcją emisji do 2030 roku, a następnie do 2050, czyli zgodnie z planem, który został przyjęty w grudniu przez Unię Europejską – podkreślił z kolei prezydent Francji Emmanuel Macron.
- Podejmowanie działań na rzecz klimatu oznacza regulacje na poziomie międzynarodowym. Jeśli nie ustalimy ceny za węgiel, nie będzie przejścia do transformacji energetycznej – powiedział francuski prezydent.
Ocenił, że świat musi uwzględnić środowisko w kosztach inwestycji i handlu, aby przejść na bardziej ekologiczną gospodarkę.
Duda: jedyną alternatywą są elektrownie atomowe
Polski prezydent podczas czwartkowego śniadania prasowego zorganizowanego w związku z szczytem klimatycznym, podkreślał satysfakcję z tego, że dla mocarstwa gospodarczego, jakim są Stany Zjednoczone, ochrona klimatu jest dziś tematem ważnym. Wskazywał, że do tej pory USA, podobnie jak inne potęgi gospodarcze, były wstrzemięźliwe, jeśli chodzi o wyznaczanie ambitnych celów ochrony klimatu.
Wyraził też satysfakcję, że Polska została zaproszona do grona 40 państw świata, które wezmą udział w szczycie, co zdaniem prezydenta pokazuje, że jesteśmy postrzegani jako "państwo, które w jakiś sposób organizuje życie Europy Centralnej". Mówił, że w ciągu ostatnich dni konsultował się z przywódcami krajów Trójmorza na temat tego, jakie mają oczekiwania wobec szczytu i pytał ich, czy chcą, by w ich imieniu przekazał na szczycie informacje o problemach regionu w kwestii ochrony klimatu.
Pytany, czy w czasie konferencji zadeklaruje w imieniu Polski jasny cel redukcyjny, odparł, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej, która podjęła w tej kwestii deklarację osiągnięcia do 2050 roku neutralności pod względem emisji dwutlenku węgla. - Będziemy się starali czynić wszystko, by porozumienia europejskie zrealizować. Podchodzimy do tego bardzo ambitnie, jesteśmy zdeterminowani – oświadczył. Wskazał jednocześnie, że pociąga to za sobą ogromne koszty. Wyraził nadzieję, że przy wsparciu środkami z Funduszu Odbudowy będziemy w stanie je zrealizować.
Prezydent podkreślił, że pierwszym celem jest jednak zerowy bilans emisji, czyli zrównoważenie emisji gazów cieplarnianych przez ich pochłanianie. Dodał, że dla niego bardzo ważną kwestią jest to, by w transformacji energetycznej naszego kraju zachować gaz jako rozwiązanie przejściowe.
Według prezydenta w sytuacji odchodzenia od węgla "jedyną alternatywą są elektrownie atomowe, które trzeba będzie zbudować i które w naszym miksie energetycznym w przyszłości będą musiały stanowić istotną część".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock