Pracownicy francuskich linii lotniczych Air France strajkują w czwartek, domagając się 6-procentowej podwyżki płac. Odwołano jedną czwartą połączeń, w tym połowę lotów długodystansowych z Paryża. Strajk dotknął również pasażerów podróżujących między Warszawą a Paryżem.
Przewoźnik przewiduje realizację 75 proc. planowanych lotów na średnich trasach z i do Paryża (lotnisko Roissy-Charles de Gaulle) i 85 proc. lotów krótkodystansowych.
Strajki dotknęły też pasażerów odlatujących z Warszawy do Paryża i z Paryża do Warszawy. Z polskiej stolicy odwołano loty do Paryża zaplanowane na godz. 13.00 i 17.20, natomiast z Paryża do Warszawy na godz. 9.35 oraz 14.10.
Szacowano, że w strajku weźmie udział 28 proc. pracowników. Według źródła, na które powołuje się AFP, uczestniczy w nim 33 proc. pilotów, 37 proc. stewardes i stewardów oraz 26 proc. personelu naziemnego.
Przeciwko protestującym w Paryżu pracownikom policyjne oddziały prewencji użyły gazu pieprzowego. Policja rozpyliła go, kiedy grupa rozgniewanych pracowników próbowała szturmować terminal paryskiego lotniska Roissy-Charles de Gaulle (CDG).
Chcą podwyżek
Przyczyną zarządzenia strajku była wprowadzona w 2018 r. waloryzacja płac w wysokości 1 proc., co pracownicy nazwali "jałmużną". Domagają się podwyżek w wysokości 6 proc., argumentując to m.in. dobrymi wynikami firmy. Grupa Air France-KLM uzyskała w 2017 r. 42-proc. wzrost zysku operacyjnego; zysk ten wyniósł w sumie 1,488 mld euro, z czego 588 mln euro - samego Air France. - Nasze wyniki się poprawiły, ale wciąż są znacznie poniżej rezultatów konkurencji - mówił w środę dyrektor generalny Air France, Franck Terner. Podwyżkę płac o 6 proc. przewoźnik wyliczył na 240 mln euro, co zdaniem Ternera jest "nieuzasadnione i nierealistyczne". Linie Air France zwróciły się do pasażerów o sprawdzanie w internecie, przed udaniem się na lotnisko, czy ich loty nie zostały odwołane. Wprowadzono również możliwość bezpłatnej zmiany rezerwacji zaplanowanych na czwartek lotów.
Autor: tol / Źródło: PAP