Twitter zakończy swoją działalność w 2017 roku - taka informacja obiegła świat i całą społeczność ćwierkającej platformy rozpaliła do czerwoności. Jednym ze skutków była lawina postów z hasztagiem #SaveTwitter. Do śmiechu nie było udziałowcom sieci, bo wieść o końcu działalności zaowocowała spadkiem notowań akcji i lawiną pytań o przyszłość serwisu.
Hasztag #SaveTwitter w czwartkowy poranek znalazł się w czołówce światowych trendów na Twitterze. Jak podaje Reuters, do południa amerykańskiego czasu w piątek na platformie pojawiło się ok. 100 tys. postów zawierających hasztag. Bardziej wnikliwi użytkownicy zastanawiali się, co jest przyczyną tak rozpaczliwego błagania o ratunek.
Zbyt wiele nadużyć
Plotka obiegła sieć po tym, jak wypuścił ją znany youtuber o nicku BradTheLadLong, autor krótkich filmów wideo, w których komentuje życie celebrytów. Jak czytamy w BBC, vloger zachował wszelkie kopie postów, które przejawiały hejterskie wpisy na platformie. Potem miał przekonać Twittera, że nie wkłada wystarczająco dużo wysiłku, by chronić swoich użytkowników przed wirtualną agresją i nadużyciami. Wskutek lobbyingu Brada, Twitter miał rzekomo zdecydować, że położy kres mowie nienawiści i całkowicie zagasi swoją działalność w przyszłym roku. Brad na swoim koncie na Twitterze przeprasza wszystkich miłośników Twittera, jednak tłumaczy, że wymiar nadużyć jest "odrażający", dlatego też należy powziąć zdecydowane kroki.
I apologize to those who love Twitter but the abuse I got on here was disgusting and that is why action needed to be taken. #SaveTwitter
— BradTheLadLong (@BradTheLadLong) August 11, 2016
Twitterowcy w rozpaczy
Na reakcje w sieci nie trzeba było długo czekać. Niektórzy zastanawiali się już, jak świat będzie wyglądał bez Twittera. Inni ruszyli z działaniem na rzecz obrony platformy. Jedna z użytkowniczek zorganizowała nawet petycję na platformie Change.org, demonstrując swoją solidarność z medium społecznościowym. Inni ilustrowali swoją lojalność z portalem, publikując gify nawiązujące do "Gry o tron".
When they try to shut down Twitter. #savetwitter pic.twitter.com/7QcGSM01tA
— The Pixel Factor (@ThePixelFactor) August 11, 2016
Były też głosy mówiące o tym, że w zamian mógłby zostać poświęcony inny gigant społecznościowy.
#savetwitter woah what no you can\\'t shut down Twitter, shut Facebook down instead !!
— Beth [pb] (@_velvetzalfie) August 11, 2016
Fala zarzutów
W ostatnim czasie Twitter rzeczywiście jest na świeczniku. Zarzuca mu się, że niedostatecznie chroni swoich użytkowników przed cyberprzestępczością i hejtem. Swoje konta na Twitterze dezaktywują kolejni celebryci, tłumacząc, że mają dość nękania. W zeszłym miesiącu aktorka Leslie Jones opuściła portal wyjaśniając, że otrzymywała zbyt wiele rasistowskich i seksistowskich komentarzy. Ostatecznie reaktywowała swoje konto, po tym, jak Twitter zawiesił profil jej największego stalkera. Podczas dyskusji zrodziła się wątpliwość, czy aby na pewno "Twittergeddon" naprawdę zatrzyma cyberprzestępstwo? Wiele osób nie sądzi, aby to mogło się udać:
Twitter may be closed because of bullying on here. If that\\'s the case. Better close all social media and anywhere with people#SaveTwitter
— Mathew Vexahh (@VexahhGaming) August 11, 2016
Skąd to zamieszanie?
O co chodzi w tym zamieszaniu na Twitterze? W poszukiwaniu odpowiedzi na to pytanie, warto zwrócić uwagę na przeszłość vlogera BradTheLadLong. Okazuje się, że słynie z wypuszczania nieprawdziwych informacji do sieci.
A co mówią przedstawiciele samego Twittera? Rzecznik prasowy platformy zdementował plotkę w korespondencji z Reutersem, przekazując, że "nie ma w tym absolutnie żadnej prawdy".
Nawet jeśli nie było to prawdą, to plotki miały wpływ na akcje Twittera na nowojorskiej giełdzie. Podczas otwarcia za jedną akcję zapłacić trzeba było 19,78 dol., a w południe amerykańskiego czasu spadły o -2,20 proc., do stawki 19,34 dol.
Zobacz: Twitter walczy z terroryzmem
Autor: ag//ms / Źródło: BBC, Reuters, Yahoo Finance
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock