Choć promocje w sklepach to już codzienność, wielu klientów szuka okazji do tańszych zakupów, by trochę zaoszczędzić. Podczas otwarcia galerii handlowych czy wyprzedaży często dochodzi do przepychanek i kłótni o dany produkt. Zjawisko to tłumaczył w rozmowie z TVN24 psycholog dr Leszek Mellibruda.
Słowo "promocja" u wielu osób wywołuje chęć do odwiedzenia galerii handlowej i "złapania" okazji. Przy "owczym pędzie" cena często przestaje odgrywać rolę - zaczyna liczyć się chęć przechytrzenia innych klientów, którzy chcą zabrać dany towar.
- Promocje tak wyrobiły odruchy konsumenckie, że właściwie nie czytamy często cen, tylko rozpoznajemy kolorowe karteczki - i to już jest dla nas sygnał, że to jest to, co powinniśmy mieć - tłumaczył dr Leszek Mellibruda, psycholog z Active Business Mind.
- Za to psycholodzy i ekonomiści otrzymali nagrodę Nobla, odkrywając tzw, "mentalne księgowanie". To są pewne odruchy, które często są irracjonalne. One nie są tylko emocjonalne, bo zawierają w sobie element racjonalności, tylko "magicznie" podnosimy sobie samopoczucie, poczucie wartości poprzez myślenie, że się nam udało - mówił.
Liczy się instynkt
Psycholog dodał, że przy promocjach klienci kierują się instynktem stadnym, który ogranicza świadomość, a kieruje uwagę na rywalizację z innymi. Podkreślał, że kluczowe jest tu samokontrolowanie własnego zachowania.
To są te mechanizmy, które każą nam czuć się zwycięzcami na groszowych, czasami, różnicach cen. Gdzie indziej potrafimy wydać i kupić rzeczy niepotrzebne wyłącznie z powodu satysfakcji, że udało się zarobić lub oszczędzić - wyjaśniał Mellibruda.
Autor: PMB/gry / Źródło: tvn24bis, tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock