- Sądzę, że Brytyjczycy w większości się zreflektują i niewielką większością zdecydują się pozostać w Unii Europejskiej - mówił w programie "Fakty po Faktach" w TVN24 prof. Grzegorz Kołodko z Akademii Leona Koźmińskiego. Ocenił, że zwycięstwo obozu, który jest za wyjściem, byłoby bardziej kosztowne niż pozostanie w UE. Referendum na Wyspach odbędzie się 23 czerwca.
- To, czego bym sobie życzył z punktu widzenia racjonalnego ekonomisty, Polaka, ale także Europejczyka, to żeby Wielka Brytania pozostała w Unii Europejskiej i sądzę, że tak się stanie. Zwyciężą racjonalne argumenty - podkreślił były wicepremier.
- Znowu przypomina nam się Churchill ze swoim słynnym powiedzeniem, że demokracja to paskudny system, ale nikt nic lepszego nie wymyślił. Referendum jest jedną z form wyrażania woli ludu - dodał.
Zdecyduje wygrany mecz?
Jak przypominał były minister finansów, niedawno mieliśmy referendum na temat tzw. minimalnego dochodu gwarantowanego w Szwajcarii.
- Szwajcarze to odrzucili. Referendum jest bardzo ryzykownym instrumentem w polityce, gdyż mogą zapaść decyzje strategiczne o bardzo dalekich konsekwencjach pod wpływem emocji - przekonywał Kołodko. Jego zdaniem wpływ na podjęcie decyzji przez Brytyjczyków o Brexicie może mieć np. to, czy "Anglicy wygrają albo przegrają parę dni wcześniej mecz w piłkę nożną".
- Wynik brytyjskiego referendum zależy od racjonalnej argumentacji. Jako makroekonomista patrzę na to i jestem absolutnie przekonany, że zwycięstwo obozu, który jest za wyjściem, byłoby dla zdecydowanej większości Brytyjczyków bardziej kosztowne niż pozostawanie w Unii Europejskiej. Bo większość z nich korzysta więcej, niż wkłada do UE - zaznaczył Kołodko.
Zmiana nazwy?
Jak zauważył gość "Faktów po Faktach", Brexit może mieć daleko idące konsekwencje.
- Gdyby opcja "wychodzimy z Unii Europejskiej" zwyciężyła, może to oznaczać, że tej Wielkiej Brytanii może nie być, że ten kraj nie będzie się tak nazywał - mówił. - Jeżeli Brytyjczycy zagłosowaliby za wyjściem - a sądzę, że się opamiętają i tego nie uczynią - to szybko wróci kwestia niepodległości dla Szkocji i szybko zwołane referendum może odbyć się ponownie - dodał.
Zwrócił uwagę, że jest ponadto "bardzo skomplikowany problem Irlandii Północnej, która jest częścią Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii".
- Problem konfliktów wewnątrzirlandzkich czy między Wielką Brytanią a Irlandią został złagodzony przez to, że i Irlandia i Wielka Brytania są w Unii Europejskiej. Praktycznie staliśmy się jednym, większym krajem. Te demony mogą wyjść w sposób niespodziewany z tego worka. Sądzę, że Brytyjczycy w większości się zreflektują i niewielką większością zdecydują się pozostać w Unii Europejskiej - mówił prof. Kołodko.
Konsekwencje Brexitu
Zdaniem Kołodki ewentualny Brexit "to nie jest koniec świata, który znamy". - Należy spojrzeć na to w tzw. krótkim okresie i w dłuższym okresie - dodał.
- W krótkim okresie byłoby duże zamieszanie i w Polsce odczulibyśmy ponownie zwiększenie wahliwości kursu walutowego, a nasza gospodarka w różnych aspektach jest na to bardzo wrażliwa - tłumaczył.
- Rośnie niepewność wokół Wielkiej Brytanii i jej przyszłości. Wobec tego część lokat na rynkach finansowych jest przerzucana z rynku funta sterlinga na inne waluty. To może być dolar, euro, mógłby się znowu wzmocnić frank szwajcarski - wymieniał. Przypomnijmy, że we wtorek szwajcarska waluta dobijała do poziomu 4,10 zł.
Zdaniem prof. Kołodki wyjście Brytyjczyków doprowadziłoby także do spadku obrotów między Wielką Brytanią a UE, która jest dla niej głównym partnerem handlowym obok Stanów Zjednoczonych. - Spodziewałbym się w krótkim okresie jeśli nie stagnacji, to nawet recesji ze wzrostem bezrobocia. Osłabienia międzynarodowej pozycji funta brytyjskiego, ucieczki części kapitału i przeniesienia się central niektórych banków - mówił były minister finansów.
Jego zdaniem instytucje finansowe mogłyby zamienić londyńskie City na Frankfurt, Zurych, Wiedeń czy Nowy Jork.
Powrót do ojczyzny
- Z pewnością to (Brexit - red.) odbiłoby się na spowolnieniu w krótszym okresie wzrostu gospodarczego, z którym i tak mamy problemy w Unii Europejskiej. Niektóre kraje, takie jak Polska, odczułyby to także odwróceniem tendencji migracyjnej. Nawet setki tysięcy Polaków wróciłyby do Polski - przewiduje Kołodko.
- Na pewno wszyscy mówią lepiej czy gorzej po angielsku, wielu rzeczy się nauczyli, a tutaj, gdyby potrafiliby swoje umiejętności zagospodarować w postaci tzw. startupów, małej przedsiębiorczości czy mikro, to byłoby dobrze - dodał.
Płaca minimalna
Nie zabrakło również pytań o zapowiedzianą przez rząd podwyżkę płacy minimalnej do 2 tys. zł brutto od 2017 roku. Prof. Grzegorz Kołodko ocenił, że "to jest słuszne posunięcie".
- Podniesienie płacy minimalnej do 2 tys. złotych zwiększa obciążenie budżetu w takim stopniu, w jakim sektorze publicznym są zatrudnieni pracownicy na płacach minimalnych. Jednak w większości zatrudnieni na płacach minimalnych są w sektorze prywatnym. Wobec tego oni więcej zarobią i będą płacić od tego nieco większy podatek dochodowy, który trafi do budżetu państwa - wyjaśnił były minister finansów.
- Efekt budżetowy będzie pozytywny - ocenił.
Zobacz całą rozmowę.
Autor: mb//km / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24