Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Henryk Kowalczyk ocenia, że "w tym momencie" nie ma potrzeby interwencji na rynku walutowym, a kurs EUR/PLN poniżej 5,00 "nie jest rzeczą groźną". - To jest jeszcze w granicach takiego dopuszczalnego marginesu tolerancji - powiedział gość TVN24 BiS.
"Teoretycznie może (ewentualny Brexit może spowodować kłopoty z realizacją potrzeb pożyczkowych - red.). Ale jak mówię, poczekajmy. To jest długofalowy proces. Zawsze wahania krótkoterminowe, związane z jakąś sytuacją polityczną później wracają do normy. I w momencie, kiedy wrócą do normy, trzeba będzie realizować potrzeby pożyczkowe. Nie musimy tego robić w tym momencie" - powiedział Kowalczyk.
Pytany czy odpowiedzią państwa na ewentualne zawirowania może być interwencja na rynku walutowym, wskazywał, że "w tym momencie nie ma takiej potrzeby, dlatego, że ta interwencja walutowa mogłaby być potrzebna, kiedy by rzeczywiście była to różnica ogromna. Jednak 4 zł z kawałkiem, już mieliśmy prawie 5 złotych przecież, była taka historia".
- To jest jeszcze w granicach takiego dopuszczalnego marginesu tolerancji - powiedział Kowalczyk dodając, że trudno powiedzieć, gdzie jest ten "margines tolerancji".
- Podejmuje się decyzje na bieżąco, więc na pewno poniżej 5 złotych do euro nie jest jeszcze rzeczą groźną. Takie rzeczy już przeżywaliśmy - zwracał uwagę.
Brexit a sprawa polska
Zdaniem Kowalczyka, Brexit na pewno nie byłby korzystny dla Polski. - Dla nas lepiej gdyby Wielka Brytania pozostała w Unii Europejskiej - podkreślał szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
- Przede wszystkim Wielka Brytania trochę podziela nasze poglądy jeżeli chodzi o Unię Europejską. To znaczy więcej decyzji dla poszczególnych krajów, a mniej dla centralnego zarządzania w UE. To jest niezwykle istotne - tłumaczył. Dodał, że "Polska utraciłaby mocnego sojusznika".
- Poza tym nie wiadomo, jakie byłyby reperkusje dla Polaków tam pracujących. Kolejna rzecz to jest wymiana handlowa. Brytyjska gospodarka jest ogromna i strata byłaby dla Unii bardzo duża - stwierdził Kowalczyk.
Co z frankowiczami?
Nie zabrakło także pytań o pomoc frankowiczom. - Cały czas mówimy o tym, że nie wiemy, jaki problem chcemy rozwiązać, bo nie wiemy jakie są realne koszty dla banków. Nie wiemy też o tym, jaki jest segment osób, które korzystają z tych kredytów - tłumaczył Henryk Kowalczyk.
- To nie jest gra na czas. Trzeba przy odpowiedzialnych decyzjach mieć pełną wiedzę, a takiej wiedzy niestety nie ma - zapewnił.
Pytany o to, czy jest to problem ekonomiczny, czy polityczny, odpowiedział, że "dla niektórych kredytobiorców jest to rzeczywisty problem ekonomiczny, dla niektórych banków mógłby również być problem ekonomiczny, ale generalnie całe hasło ma coś wspólnego z polityką".
Która wersja?
Minister Kowalczyk ocenił także dotychczasowe propozycje dla frankowiczów przedstawione przez Kancelarię Prezydenta.
- Pierwsza była niezła. Natomiast ścieżka przymusowego przewalutowania wymaga obliczeń. Jeśli wyliczenia wykazałyby, że skutki dla banków nie byłyby takie straszne, to ją by trzeba wdrożyć. Natomiast w momencie kiedy okazałoby się, że te skutki są bardzo duże to trzeba to rozłożyć w czasie. Ta wersja rozwiązywałaby problem - mówił.
Jak dodał, "kolejne wersje dotykają mniejszego segmentu osób". - Ekonomicznie one są bezpieczniejsze, natomiast nie rozwiązują problemu kompleksowo - powiedział Henryk Kowalczyk.
Pytany o plan prac nad pomocą frankowiczom, Kowalczyk podkreślał, że to "prezydent przedkłada ustawę do Sejmu". Jednocześnie zwracając uwagę, że "stanowisko rządu jest niezwykle istotne". - W momencie kiedy mielibyśmy pełne dane z KNF-u, to wtedy możemy dać odpowiedzialne stanowisko - dodał szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Zdaniem Kowalczyka, dotychczas przedstawione dane przez KNF zostały "sporządzone na podstawie informacji tylko i wyłącznie banków". - Chciałbym zobaczyć dane, ile kredytów w jakich latach zaciągnięto, który bank ma i ile osoby spłaciły, bo to też jest niezwykle ważne. Dlatego, że spłacający kredyty do 2015 roku korzystali z tej linii kredytowej w stosunku do kredytów złotowych. To trzeba porównać - podkreślał.
Autor: mb / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS