Podpisane w Paryżu porozumienie klimatyczne to owoc czterech lat negocjacji, mających skłonić jak najwięcej krajów do wspólnej redukcji emisji gazów cieplarnianych. W drodze rozmów i kompromisów niektórym udało się ugrać więcej niż innym - pisze Associated Press.
MAŁE PAŃSTWA WYSPIARSKIE. Prawdopodobnie największymi zwycięzcami paryskiej konferencji klimatycznej są zdaniem AP wyspiarskie państewka, takie jak Tuvalu, Wyspy Marshalla, Kiribati i inne. Na szczyt przyjechały one z dwoma głównymi celami. Po pierwsze doprowadzić do światowego porozumienia w sprawie ograniczenia wzrostu średniej temperatury na Ziemi do 1,5 st. C w porównaniu z erą przedindustrialną. Po drugie skłonić świat do przyznania, że będzie musiał pomóc tym krajom w walce z niszczycielskimi skutkami ocieplającego się klimatu, takimi jak wzrastający poziom mórz i bardziej ekstremalne warunki pogodowe. AP ocenia, że oba te cele osiągnęły, choć z zastrzeżeniami. STANY ZJEDNOCZONE. Pod pewnymi względami porozumienie wygląda jak lista życzeń amerykańskich negocjatorów - podkreśla agencja. Nie zawiera wiążących prawnie celów redukcji emisji i deklaracji finansowych, które od prezydenta Baracka Obamy wymagałyby uzyskania zgody od kontrolowanego przez Republikanów Kongresu. Pozwala sygnatariuszom samodzielnie wyznaczać cele emisyjne zamiast ustalać je w drodze negocjacji z innymi państwami. Ponadto wymaga od wszystkich sygnatariuszy, nie tylko krajów rozwiniętych, wyznaczania celów redukcyjnych oraz informowania o podejmowanych w tym celu działaniach. FRANCJA. Niemal wszyscy chwalili gospodarza spotkania w Paryżu za doprowadzenie do porozumienia. Dzięki mistrzowskiej dyplomacji Francja "budowała mosty i wszystkim uczestnikom rozmów dała poczucie, że ich głos jest słyszany". Kraj zdobył też sobie szacunek, nie rezygnując z organizacji konferencji klimatycznej mimo zamachów terrorystycznych przeprowadzonych w Paryżu kilka tygodni wcześniej. CHINY. Chiny, kraj emitujący najwięcej gazów cieplarnianych na świecie, nie musiał iść na zbyt bolesne ustępstwa. Choć zniknął sztywny podział na kraje rozwinięte i rozwijające się, w całym tekście porozumienia - zgodnie z wolą Pekinu - podkreślono, że kraje bogate i biedne różnią się, jeśli chodzi o możliwości, jakimi dysponują w walce ze zmianami klimatu. Ponadto w przeciwieństwie do szczytu klimatycznego w Kopenhadze w 2009 roku w Paryżu Państwo Środka nie było już postrzegane jako blokujące rozmowy. INDIE. W swym przemówieniu po konferencji w Paryżu indyjski minister ds. środowiska Prakash Javadekar zawarł zarówno pochwały, jak i krytykę, sugerując, że porozumienie przyjmuje z mieszanymi uczuciami. Wiedząc, że najwyższy poziom emisji osiągnie później niż główne gospodarki świata, jego kraj dopilnował, by porozumienie pozostawiło państwom rozwijającym się pewną swobodę działania. Indie niechętnie przystały na cel ograniczenia wzrostu temperatur do 1,5 st. C, ale nie zdołały wymusić na bogatych państwach zobowiązania, że dostarczą tym uboższym "zieloną" technologię nieobarczoną prawami własności intelektualnej. UNIA EUROPEJSKA. Przedstawiciele UE nie wyjechali z Paryża jako liderzy zmian, za jakich chcą uchodzić i jakimi często są - ocenia AP. Przyczynili się co prawda do sformowania koalicji biednych i bogatych krajów na rzecz ambitnych celów redukcyjnych, ale na razie nie wiadomo, czy sojusz ten wyjdzie poza wymiar symboliczny. Za swój sukces UE może poczytać włączenie do porozumienia mechanizmu wprowadzającego z czasem ambitniejsze cele emisyjne, choć ugięła się pod żądaniami, by mechanizm ten nie był prawnie wiążący. ARABIA SAUDYJSKA. Zasobna w ropę naftową Arabia Saudyjska, która sprzeciwiała się celowi ograniczenia wzrostu temperatury do 1,5 st. C i planowi zmniejszania emisji w dłuższej perspektywie, przegrała na obu frontach. Jednak w kwestii długoterminowego planu ograniczania emisji nie sprecyzowano, że chodzi o emisję z paliw kopalnych, co dla Saudyjczyków jest niewielkim zwycięstwem. PALIWA KOPALNE. Największym przegranym paryskiej konferencji może okazać się sektor związany z paliwami kopalnymi. W myśl porozumienia rządy zobowiązały się, że z biegiem czasu będą wdrażały działania promujące przechodzenie na bardziej przyjazne dla środowiska źródła energii, takie jak energia słoneczna czy wiatrowa, choć - zastrzega AP - czas pokaże, czy rzeczywiście wywiążą się z tych deklaracji. W odpowiedzi na zawarte w Paryżu porozumienie Światowe Stowarzyszenie Węgla (WCA) przytoczyło statystyki, z których wynika, że "produkcja energii elektrycznej z węgla wzrośnie o 24 proc. do 2040 roku" mimo już wyznaczonych celów emisyjnych.
Autor: ag / Źródło: PAP