Niemieccy komentatorzy w większości pozytywnie oceniają porozumienie klimatyczne podpisane w Paryżu, wskazując jednak na trudności w jego realizacji. Ich zdaniem ustalenia paryskie oznaczają pożegnanie z węglem i innymi kopalnymi źródłami energii.
"12 grudnia 2015 roku przejdzie do historii jako czarny dzień - czarny dzień dla węgla, ropy i gazu" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".
Wspaniały dzień
Zdaniem autora komentarza porozumienie z Paryża sprawiło, że "czas zaczął pracować wyraźnie przeciwko paliwom kopalnym", co ze względu na dominujące ostatnio "dreptanie w miejscu" wydawało się niemal niemożliwe. "Czarny dzień dla kopalin jest wspaniałym dniem dla ludzkości" - ocenia autor Michael Bauchmueller. Jego zdaniem paryski szczyt pozostawił po sobie "coś więcej niż tylko górnolotne hasła", co odróżnia go od poprzednich spotkań. "Nie tylko wyznaczył termin (końcowy) spalania ograniczonych surowców, lecz zdefiniował także drogę wyjścia" - pisze Bauchmueller. Kraje, które uzależniły swoje gospodarki od węgla, ropy i gazu, będą musiały w przyszłości co pięć lat wykazywać, "jak znoszą odwyk" - czytamy w "SZ". Co pięć lat kraje uprzemysłowione będą stawiane pod pręgierzem - dodaje komentator. "SZ" podkreśla, że porozumienia, które podpisało 195 państw, "żaden kraj nie może ot tak sobie opuścić".
Jest postęp
"Frankfurter Allgemeine Zeitung" wykazuje większy sceptycyzm w ocenie porozumienia, pisząc o "minimalnym konsensie". Porozumienie nazwano od razu historycznym, ale czy zasługuje ono na taką ocenę? - zastanawia się komentator gazety Andreas Mihm. Jak zaznacza, fakt, iż po raz pierwszy wszystkie kraje zaakceptowały porozumienie o ochronie klimatu należy bez wątpienia uznać za postęp. Komentator zastrzega, że w najbliższym czasie umowa nie sprawi, że emisja CO2 zmniejszy się choćby o jedną tonę. Redukcji emisji nie należy także spodziewać się "na średnią metę". Przy odrobinie szczęścia redukcja dwutlenku węgla nastąpi w przyszłych dekadach - przewiduje autor. "Szlachetnym gestem jest wyznaczenie celu na poziomie 1,5 stopnia. W rzeczywistości Ziemia zmierza w kierunku 3 stopni. Grożą nam nieodwracalne zmiany, takie jak znikanie małych państw położonych na wyspach, unicestwienie raf koralowych i stopienie lodowca na Grenlandii" - czytamy w "FAZ".
Brak instrumentów
Słabą stroną porozumienie nie są wielkie ambicje, lecz brak instrumentów, by je zrealizować - ocenia Mihm. "Własne korzyści stawiane są ponad dobro wspólne, także w przypadku klimatu. Po radości z podpisania umowy w Paryżu nadejdzie ciężki kac" - przewiduje "FAZ". O "orgiastycznym zbawieniu" - pisze natomiast "Die Welt". "Tym razem wspólnota międzynarodowa może być z siebie dumna" - ocenia komentator. Autor podkreśla, że uczestnicy szczytu klimatycznego przyjęli - wbrew autorytarnym zapędom - zasadę dobrowolności. "Zamiast sankcji oparto się na autokontroli, co świadczy nie o słabości, lecz o dojrzałości" - czytamy w "Die Welt".
Nie uratuje świata?
"Umowa nie uratuje świata, jest jednak traktatem zawierającym konkretną treść" - ocenia "Tagesspiegel". Jak zaznacza, proces przestawiania się na odnawialne źródła energii jest na całym świecie w toku. "Inwestorzy na świecie dostali decydujący sygnał - ich pieniądze nie ulegną pomnożeniu, jeżeli będą inwestować w węgiel, ropę czy gaz" - pisze komentator. "Dla Niemiec, a także nawet dla Polski oznacza to pożegnanie z węglem" - stwierdza "Tagesspiegel". Wydawana w Berlinie gazeta apeluje, aby jak najszybciej zacząć opracowywanie planów awaryjnych, aby "zatrudnieni w elektrowniach i górnictwie nie obudzili się za późno". Ten sam problem dostrzega też "Koelner Stadtanzeiger". "Praca dopiero się zaczyna" - zauważa komentator. Kolejnym (po Paryżu) ważnym zadaniem będzie zorganizowanie wspólnie ze związkami zawodowymi i przedsiębiorcami likwidacji elektrowni na węgiel w sposób "uwzględniający skutki społeczne dla załóg".
Autor: msz/ / Źródło: PAP