Chińskie władze odkryły ogromny "podziemny bank" we wschodniej prowincji Zhejiang - informuje "People's Daily", oficjalna gazeta Partii Komunistycznej. Nielegalna instytucja finansowa przechowywała obce waluty.
Śledztwo w tej sprawie zaczęło się we wrześniu ub.r., a podczas jego trwania zarejestrowano ponad 1,3 mln podejrzanych transakcji, informuje agencja prasowa Xinhua.
Władze w tym czasie zamroziły ponad 3 tys. kont bankowych.
Nielegalny proceder
Skala przeprowadzanych operacji robi wrażenie. Według doniesień gazety, nielegalna instytucja finansowa dokonała bowiem transakcji zagranicznych o łącznej wartości 64 mld dol. (410 mld juanów). To największy wykryty dotąd w Chinach nielegalny transfer pieniędzy za granicę.
W związku ze sprawą zostało aresztowanych 370 osób.
Należy pamiętać, że chińska waluta jest ściśle regulowana przez rząd, dlatego nawet międzynarodowe firmy zmagają się z problemami podczas dużych transakcji walutowych. Wykorzystała to anonimowa nielegalna organizacja, która jak donosi gazeta, skutecznie przemycała pieniądze w imieniu inwestorów.
Według Bloomberga, w sprawę jest zamieszany m.in. człowiek o nazwisku Zhao Mouyi, który dokonał transferu za pośrednictwem banku miliarda juanów przeznaczonych dla międzynarodowych firm. Co nie jest dostępne dla obywateli Chin.
Zhao obszedł kontrolę kapitału poprzez bezpośrednie wytransferowanie juanów za granice, a następne przewalutowanie na obce waluty m.in. w oddziale banku HSBC w Hongkongu.
Ponad połowa działań
Wielkość banku oznacza, że jego aktywa stanowią nawet ponad połowę podziemnych działań finansowych, które zostały zidentyfikowane od początku tego roku.
Pekin zaostrza kontrolę nad przepływami kapitałowymi, starając się pohamować także legalny odpływ pieniędzy z kraju, negatywnie rzutujący na kurs juana. Czego powodem jest wyhamowanie wzrostu gospodarczego oraz nowe możliwości inwestycyjne za granicą.
Według wrześniowych danych odpływ wyniósł 194 mld dol., zaś w październiku 62 mld dol.
Chiński plan pięcioletni w kreskówce:
Autor: mb / Źródło: Business Insider, Bloomberg
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock