- Po strąceniu we wtorek przez siły tureckie rosyjskiego bombowca niektóre ważne wspólne projekty mogą zostać unieważnione - oświadczył w środę premier Rosji Dmitrij Miedwiediew.
W wyniku tego tureckie firmy mogą stracić udział w rosyjskim rynku - głosi oświadczenie opublikowane na stronie rosyjskiego rządu.
We wtorek wieczorem Moskwa ogłosiła, że zrywa kontakty wojskowe z Turcją.
„Zestrzelenie rosyjskiego samolotu może skutkować wyeliminowaniem wspólnych projektów” - wskazuje inna, cytowana przez agencję Reutera, depesza międzynarodowej agencji prasowej w Rosji - Interfax. Jednym z ważniejszych wspólnych projektów jest budowa Turkish Stream, który miał przez Morze Czarne transportować gaz z Rosji do Europy z ominięciem Ukrainy. Jeszcze w październiku rosyjski Gazprom forsował tę inwestycję. Rozwiązanie to miało być alternatywą do South Streamu (Gazociągu Południowego) - koncern odstąpił od tej inwestycji po tym, jak Komisja Europejska zablokowała budowę.
Gazociąg pod znakiem zapytania
Magistrala przesyłowa o mocy przesyłowej 63 mld m3 Turkish Stream miała zostać poprowadzona do Turcji, a następnie do jej granicy z Grecją. Docelowo Turecki Potok miał składać się z czterech nitek po 15,75 mld m3 rocznie. Moskwa i Ankara nie zdążyła jeszcze podpisać porozumienia międzyrządowego o budowie tego gazociągu.
Zdaniem władz w Ankarze przed zestrzeleniem rosyjski samolot - jako że zmierzał w kierunku granicy z Turcją - wielokrotnie ostrzegano, a działania strony tureckiej były w pełni zgodne z tureckimi zasadami walki. Z kolei Moskwa twierdzi, że rosyjski samolot nie naruszył tureckiej przestrzeni powietrznej. Rosyjskie ministerstwo obrony ogłosiło, że uważa zestrzelenie bombowca Su-24 przez tureckie siły powietrzne za akt nieprzyjacielski, a prezydent Rosji Władimir Putin oświadczył, że zestrzelenie maszyny w Syrii wykracza poza ramy walki z terroryzmem. Według niego to "cios zadany Rosji w plecy przez popleczników terroryzmu".
Autor: ag/km / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: premier.gov.ru