Martin Shkreli, kontrowersyjny biznesmen z branży farmaceutycznej, ochrzczony mianem "najbardziej znienawidzonego człowieka w Stanach Zjednoczonych", trafił do więzienia w Nowym Jorku. Będzie tam oczekiwał na wyrok w sprawie oszust finansowych. Sąd anulował wcześniej ustaloną kaucję, bo Shkreli ogłosił, że zapłaci 5 tysięcy dolarów za... każdy włos Hillary Clinton.
W sierpniu Shkreli został uznany winnym oszustw na rynku papierów wartościowych. Grozi mu 20 lat więzienia. Decyzja co do długości jego pobytu w więzieniu ma zapaść 16 stycznia 2018 roku.
Przysięgli uznali, że mężczyzna zbudował piramidę finansową i w ciągu pięciu lat, od 2009 do 2014 roku, wprowadzał inwestorów w błąd. Shkreli wyprowadził 11 mln dolarów z firmy Retrophin, której był dyrektorem, aby spłacić inwestorów w innym swoim funduszu - MSMB Capital Managment.
Mężczyzna oczekując na wymiar kary przebywał na wolności, ponieważ wpłacił kaucję. Teraz trafił jednak za kraty.
Wszystko ze względu na kontrowersyjny wpis w mediach społecznościowych. "Fundacja Clinton jest gotowa zabijać, aby chronić swoje sekrety. Gdy Hillary Clinton będzie promowała swoją książkę, spróbujcie złapać ją za włosy. Zapłacę 5 tysięcy dolarów za każdy jej włos" - napisał 34-latek. We wtorek do księgarń trafiła nowa książka Clinton zatytułowana "What Happened" ("Co się wydarzyło"), zawierająca jej wspomnienia z ubiegłorocznej kampanii prezydenckiej, w której kandydatka demokratów przegrała z Donaldem Trumpem.
Amerykański rząd po tym apelu Shkreliego zwrócił się do sądu z wnioskiem o więzienie dla 34-latka. Sąd przychylił się do tych żądań i uznał, że oferta 34-latka to "zachęta do napadu". Stwierdził również, że istnieje ryzyko, że ktoś może skorzystać z jego propozycji.
Shkreli przepraszał sąd za swoje zachowanie, dodając, że nie jest "agresywnym człowiekiem". Ale dla sędzi było to "za mało" i "zbyt późno". - On nie musi mnie przepraszać - powiedziała. - Powinien przeprosić rząd, Secret Service i Hillary Clinton - podkreśliła.
Adwokat Skhreliego argumentował, że wpis był tylko kiepskim żartem, który można porównać do niektórych komentarzy Donalda Trumpa pod adresem Clinton, a nie groźbą, za którą powinno trafiać się za kratki.
Kim jest?
Powiedzieć o Shkrelim "kontrowersyjny" to jakby nic nie powiedzieć. "Drań", "śmieciowy potwór", "krwiopijca", "moralnie upadły socjopata" to tylko niektóre i to najłagodniejsze określenia, jakie nadali mu w internecie jego adwersarze.
Świat usłyszał o nim we wrześniu 2015 roku. Jego firma farmaceutyczna Turing Pharmaceuticals nabyła wówczas za 55 mln dolarów prawa do daraprimu. To lek opracowany w latach 50., który najskuteczniej walczy z infekcją pasożytniczą o nazwie toksoplazmoza. Osoby z osłabionym układem immunologicznym, tacy jak chorzy na AIDS czy nowotwory, mogli polegać na daraprimie, którego cena wynosiła 13,5 dolara za tabletkę.
Jednak Shkreli ogłosił nagle, że podnosi cenę leku do 750 dolarów za tabletkę. Podwyżka o ponad 5 tys. proc. i zuchwałe próby obrony tej decyzji sprawiły, że Shkreli natychmiast stał się wrogiem numer jeden dla tysięcy pacjentów, polityków oraz użytkowników Twittera i innych społecznościówek.
Finanse i farmaceutyka to niejedyne pasje Shkreliego. I niejedyne powody, dla których został nienawidzony. Inwestor jest wielkim entuzjastą hip-hopu. Tak wielkim, że wydał w grudniu 2015 roku 2 mln dolarów na jedyną kopię albumu Wu-Tang Clanu, zatytułowanego "Once Upon a Time in Shaolin".
Zaproponował też supergwieździe Kanye Westowi, że zapłaci mu 10 mln dolarów za to, że ten wyda album "The Life of Pablo" tylko dla niego.
Autor: tol / Źródło: The Guardian