Szef marki Victoria's Secret, Leslie Wexner, twierdzi że tradycyjne sklepy przetrwają dlatego, że ludzie poszukują w nich oprócz towarów interakcji społecznych. Jego zdaniem kiedyś znikną natomiast smartfony.
Leslie Wexner to ostatni przedstawiciel pierwszego, dwudziestowiecznego pokolenia właścicieli marek modowych, którzy umożliwili kupno swoich towarów szerokim kręgom poprzez stworzenie sieci sklepów w wielkich centrach handlowych.
Większość z nich jest dziś zdania, że internet na zawsze zmienił sprzedaż i nawyki zakupowe klientów, Wexner jednak nie zgadza się z tym poglądem.
Jego zdaniem, internet nie zabije sklepów stacjonarnych, a fascynacja smartfonami będzie stopniowo przygasać. - Jesteśmy w trakcie odwrotu od tego trendu - powiedział w jednym z niedawno udzielonych wywiadów. - Nie wydaje mi się, aby stan obecny miał być nową definicją normalności - dodał właściciel marki Victoria's Secret.
Jak twierdzi Wexner, ludzie wciąż potrzebują wzajemnych interakcji i dlatego właśnie tradycyjne sklepy przetrwają erę smartfonów, stając się miejscem, gdzie można zrealizować potrzeby społeczne. - Stoi za mną pięć tysięcy lat historii - uzasadnia Wexner, wskazując na starożytne bazary Stambułu i targowiska Rzymu.
Sklepy w bardzo trudnej sytuacji
Tymczasem właściciele amerykańskich sklepów mają za sobą najtrudniejszy rok od dłuższego czasu. Ogłoszono ponad sześć tysięcy zamknięć, co stanowi liczbę większą, niż podczas recesji w 2008 roku. 50 właścicieli sieci sklepów złożyło wniosek o upadłość, wśród nich - znana na całym świecie sieć sklepów z zabawkami Toys 'R' Us.
Należące do Wexnera firmy również odnotowały spadki w zyskach. Sieć Bath & Body Works rozczarowała inwestorów stosunkowo niskimi wynikami za okres świąt Bożego Narodzenia. Spadki zysków ze sklepów spodziewane są również na rok 2018.
Leslie Wexner, który szefuje słynnej marce bielizny Victoria's Secret od 1963 roku, nie poddaje się jednak bez walki. W ostatnich dwóch latach włożył dużo wysiłku w przekształcenie marki tak, by wciąż była atrakcyjna dla klientów, dodając wart 500 mln dolarów biznes strojów sportowych, pośrednictwa pracy oraz kultowy wśród klientek katalog produktowy.
Jedynie 20 proc. sprzedaży Victoria's Secret to sprzedaż internetowa. Zdaniem Wexnera, w przyszłości utrzyma się ona na tym poziomie, a jego zadaniem jest "przekonanie ludzi, by chcieli przyjść do sklepu". Branża, w której działa, według specjalistów rynkowych jest odporna na cyfryzację. Bieliznę trudno dopasować za pośrednictwem aplikacji na smartfonie, bądź ocenić jakość wykończenia produktów na ekranie komputera. Konkurencja jednak nie śpi.
Bielizna w internecie
W ciągu ostatnich pięciu lat w Stanach Zjednoczonych odbyły się ponad 34 konkursy, w których nagrodą były fundusze dla start-upów związanych z bielizną damską. - Dzięki mediom społecznościowym udało nam się bardzo szybko zbudować społeczność kobiet - mówi była pracownica Victoria's Secret, Michelle Grant, która w Nowym Jorku uruchomiła start-up Lively.
- Dziesięć lat temu to nie byłoby możliwe - dodaje. Jej firma specjalizuje się w ofercie bielizny dla kobiet wybierających sportowy styl życia, które aktywność fizyczną traktują również jako silny element socjalizujący.
Poglądów Wexnera zdają się nie podzielać jednak klientki z grupy docelowej jego sklepów. Jak mówi jedna z nich, Miku Konsolas, "na stronie internetowej mogę zobaczyć całą ofertę marki za jednym zamachem". Sama do sklepu przychodzi jedynie po to, by odebrać złożone w internecie zamówienie.
Sceptyczni wobec twierdzeń właściciela Victoria's Secret są również rynkowi analitycy. Ich zdaniem, marka wkrótce będzie musiała zamknąć więcej swoich sklepów, a przeciwstawianie się trendowi handlu w internecie jest walką z wiatrakami.
Autor: dap / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock