Na pokład samolotów australijskich linii lotniczych Qantas będą mogły wejść tylko osoby, które udowodnią, że zaszczepiły się na COVID-19 - poinformował przewoźnik. To pierwsza linia lotnicza, która zapowiedziała wprowadzenie takiego wymogu przy lotach międzynarodowych.
Dyrektor generalny linii lotniczej Alan Joyce powiedział w poniedziałek w wywiadzie dla CNN, że wprowadzenie takiego wymogu będzie ''konieczne", gdy szczepionki na koronawirusa staną się powszechnie dostępne.
Szef linii lotniczych przyznał, że jeszcze nie wiadomo, czy ta zasada będzie dotyczyć także lotów krajowych.
- Z pewnością w przypadku zagranicznych podróżnych i osób wyjeżdżających z kraju, uważamy, że będzie to konieczność - podkreślił.
Inne linie też zdecydują się na taki krok?
CNN zauważa, że choć Qantas jest pierwszą linią lotniczą, która zapowiedziała taki krok, inne podmioty na rynku mogą wkrótce pójść w jej ślady.
Rzecznik prasowy linii lotniczej Air Asia powiedział we wtorek w rozmowie z CNN Travel, że gdy szczepionka będzie już dostępna, przewoźnik "przemyśli wymagania związane z szczepieniami na COVID-19 przy lotach międzynarodowych".
Z kolei linia Air New Zealand w oświadczeniu napisała, że "naprawdę ucieszyły ją doniesienia o szczepionkach", ale podkreśliła, że "ostatecznie to rządy decydują, kiedy i w jaki sposób przywrócić lotniczy ruch międzynarodowy."
Szczepionki na COVID-19
Pomysł wprowadzenia obowiązkowych szczepień przy lotach międzynarodowych pojawił się po tym, gdy trzech producentów ujawniło obiecujące wyniki dotyczące skuteczności wyprodukowanych przez siebie szczepionek.
W poniedziałek media obiegła informacja, że opracowywana przez Uniwersytet Oksfordzki szczepionka przeciw COVID-19 wykazuje skuteczność od 62 do 90 procent. Jak ocenił brytyjski nadawca BBC, ogłoszone przez Uniwersytet Oksfordzki wyniki badań są tak sukcesem, jak i rozczarowaniem. Produkty amerykańskich firm Pfizer i Moderna wykazały 95-procentową skuteczność, przy średnio 70-procentowej efektywności szczepionki brytyjskiej. Współpracująca z uniwersytetem brytyjska firma AstraZeneca ogłosiła, że przy zastosowaniu optymalnej dawki skuteczność wynosi około 90 procent.
AstraZeneca jest trzecią firmą, która ogłosiła wstępne wyniki badań nad swoją szczepionką. Jako pierwsze o 90-procentowej skuteczności poinformowały współpracujące ze sobą amerykański Pfizer oraz niemiecki BioNTech. Kilka dni później przekazano, że efektywność wzrosła do 95 procent. Pfizer wyprodukował już ponad 20 milionów dawek szczepionki i spodziewa się, że do końca roku liczba ta osiągnie 50 milionów. W 2021 roku planuje się wyprodukować kolejne 1,3 miliarda dawek.
Kolejną firmą, która przekazała wyniki badań nad szczepionką, jest amerykańska Moderna. Wstępne wyniki badań klinicznych wykazały skuteczność na poziomie 94,5 procent. Skuteczność szczepionki obliczono na podstawie potwierdzonych dotychczas infekcji koronawirusem wśród uczestników testów. Wśród 30 tysięcy uczestników badań 95 uległo zakażeniu, z czego 90 z nich to osoby, które zamiast szczepionki otrzymały placebo.
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Quantas